Łap psiaka, Łap prosiaka
Gra zręcznościowa? Na spostrzegawczość? Nie, to nie dla mnie. Niedawno usłyszałam to od znajomej, ale i tak wyciągnęłam pudełko. Nic nie mówiąc, czekałam na reakcję. Upłynęła zaledwie sekunda. Ojej, jaka cudowna grafika. Taka prosta a słitaśna. Co to? Odpowiedziałam, że właśnie gra, o której przed chwilą opowiadałam. Chwila zawahania i… zyskałam kolejną współgraczkę.
Wniosek dla mnie jest jeden. Dobra oprawa graficzna jest bardzo ważnym elementem dobrej gry. Choć jako gracz wiem, że nie zawsze dostaje się wszystko, co by się chciało. W przypadku serii gier Łap psiaka i Łap prosiaka (i kolejnych tytułów w zagranicznych wydaniach Pick-a-Polar Bear oraz zapowiadany Pick-a-Seal) wszystkiego jest pod dostatkiem: sympatyczna oprawa graficzna, bardzo dobre wykonanie, oraz lekka, łatwa i przyjemna mechanika.
Łap psiaka i Łap prosiaka to 2 te same gry, różniące się między sobą zwierzątkami. Układ graficzny jest taki sam, a zwierzątka różnią się tak naprawdę 1 elementem – piesek ma pyszczek, świnka ma ryjek. Jest to konieczne ze względu na możliwość połączenia tych 2 pudełek, by móc grać nawet w 8 osób. Zależnie od liczby graczy sami oceńcie czy są Wam potrzebne oba pudełka czy jedno. Jeśli jedno, to będzie problem z wyborem – prosiak czy piesek? Ja mam oba i chwalę sobie możliwość wyboru wersji graficznej przy mniejszej liczbie graczy, chwalę sobie też możliwość grania w 6-8 osób wykorzystując oba pudełka.
Zasady gry są bardzo proste i da się je wytłumaczyć w minutę, co jest szczególnie ważne dla dzieci i początkujących, przypadkowych graczy. Standardowo (czyli z 1 pudełkiem na stole) rozkłada się potasowane karty awersem (zwierzątkiem) do góry, tworząc pole o wymiarach 5×6. Każdy gracz otrzymuje zakrytą 1 kartę, po czym wszyscy jednocześnie odkrywają ją i rozpoczynają polowanie na właściwe karty z pola gry. Zdobyte karty układa się w stos, jedna na drugiej, tak by zawsze do wierzchniej karty dopasować następną zgodnie z zasadą:
- dokładnie taka sama karta,
- karta różniąca się tylko 1 cechą.
Karty różnią się między sobą 5 cechami:
- kolorem zwierzątka (ciemne, jasne),
- wielkością zwierzątka (duże, małe),
- układem łap (widoczna jedna, dwie),
- okularami (są, nie ma),
- popcornem (jest, nie ma).
Gra nie jest taka banalna na jaką wygląda. To nie jest tylko 5 cech, to jest aż 5 cech. Ta liczba daje też sporo możliwości doboru kolejnych kart i o pomyłkę jest bardzo łatwo. Pomyłki ujawniane są na samym końcu gry, podczas sprawdzania stosu przez gracza siedzącego po naszej lewej stronie. W konsekwencji traci się cały stos kart czyli punkty na koniec gry (każda karta to 1 punkt). Karty można również stracić tuż przed ich sprawdzeniem. Dzieje się tak, gdy jeden z graczy zauważy (albo tak mu się wydaje), że na polu gry nie ma już karty, którą mógłby dopasować do swojej ostatniej. W tym momencie runda kończy się. Jeśli gracz się pomylił to traci wszystkie zdobyte w tej rundzie karty, jeśli miał rację to dostaje dodatkową kartę z pola gry. Liczba rund jest zmienna, bo opiera się na tym co gracze zbiorą z pola gry – pole jest uzupełniane, a gracze otrzymują nową kartę startową.
Z młodszymi dziećmi polecam poćwiczenie wyszukiwania odpowiednich kart. Przedszkolaki są zachwycone taką powolną zabawą, ale nie liczcie na to, że szybko z nimi pogracie na pełnych zasadach. Po prostu proces przetwarzania tak dużej liczby informacji jest u nich dość długi, choć udaje im się ostatecznie wskazać prawidłową sekwencję kart.
Gra posiada 3 warianty:
- Dla jednego gracza sprowadza się on do zbierania sekwencji kart w sposób przemyślany, tak by na polu gry zostało ich jak najmniej. Te co pozostają dają punkty ujemne. Pasjans solo jest równie wciągający co gra na refleks, podsycany jest w końcu chęcią polepszenia swojego ostatniego wyniku. Ćwiczy również umiejętność wyszukiwania właściwych kart, tak bardzo przydatną w wersji podstawowej.
- Drugi wariant przeznaczony jest już dla 6-8 graczy. W nim łączy się ze sobą karty z obu pudełek, zwiększa się pole gry i dochodzi kolejna cecha – rodzaj zwierzątka (psiak, prosiak).
- Trzeci wariant wprowadza żeton lidera. Żeton ten jest przechodni i otrzymuje go osoba, która w danej rundzie zebrała najwięcej kart. Lider ma trochę trudniej, bo nie może zbierać takich samych kart.
Walka o karty jest zacięta, a im więcej osób, tym trudniej coś upolować. Liczy się myślenie, spostrzegawczość i refleks (długie paznokcie, jak w każdej imprezówce, powinny być surowo zabronione). Ja bawiłam się świetnie w każdej rozgrywce i ani jedna rozgrywka mnie nie nudziła. Zaś zmieniającym się współgraczom gra bardzo się podobała. Powód jest prosty – na naszych spotkaniach gramy w różne gry, proste i złożone, a seria gier Łap… to nie główne danie spotkania, a dodatek – rozluźniający, dający wytchnienie, dopełniający. Do tego niepowtarzalne rozgrywki i możliwości wyboru sekwencji kart zachęca do kolejnych spotkań z tymi grami.
Szukacie czegoś lekkiego i zabawnego to łapcie psiaki i prosiaki. Polecam jako grę rodzinną, imprezową, dla starszych dzieci i młodzieży, dla każdego.
Grę do recenzji przekazał wydawca: