Atak Zombie

Znajomy gimnazjalista pytał mnie niedawno o grę Atak Zombie – Czy warto kupić? Widział grę w Empiku. Grafika i tematyka bardzo go zainteresowały. W odpowiedzi na to zaprosiłam na mini spotkanie planszówkowe.

Historia pewnej rozgrywki

Przy stole znalazłam się ja i 3 gimnazjalistów – młodzi, zbuntowani, nie bojący się dokopać współgraczom. Był tylko 1 problem, mój strach, że rzuceni na głęboką wodę, nie ogarną tego planszówkowego wyzwania. Doświadczenie u nich właściwie żadne, a czekało ich mnóstwo zasad, szczególików.

Instrukcja nie jest dla nowicjuszy, to fakt, ale 1 bardziej doświadczony gracz potrafi temu zaradzić. Doświadczony lub cierpliwy. Instrukcja wymaga 3-krotnego przeczytania; w pierwszej rozgrywce, mimo obecności karty pomocy, jest dość mocno wertowana. Pierwsza rozgrywka to też sporo pytań. Nie mówię, że instrukcja jest źle napisana. Wręcz przeciwnie. To co najważniejsze jest pogrubione i szybko odnajduje się w tekście. Brakuje jednak kilku szczegółów, które wyjaśniono w 2 miejscach: w uzupełnieniu zasad  i na forum. Trzeba też te szczegóły zapamiętać. Czy młodzież dałaby radę? Dociekliwa tak, reszta zagrałaby po swojemu, i tak ciesząc się grą. Wielką pomocą w tłumaczeniu zasad oraz samej rozgrywce jest spójna i czytelna ikonografia na planszach graczy oraz karty pomocy.

Pierwsze 3 rundy szły powoli, od 4tej pognaliśmy do przodu. Im dalej, tym bardziej zacięta była walka. Zombie atakowały, gracze sobie szkodzili, czekali na potknięcia przeciwników i cieszyli się z czyjegoś nieszczęścia. Atmosfera rywalizacji podkręcana była na maksa kartami wydarzeń i znalezisk. Każdy chciał przetrwać. Po ¾ rozgrywki jedna osoba została pokonana przez zombie, odpadła z gry. Dobra mina do złej gry nie zamaskowała przede mną rozczarowania przegranego i zadowolenia reszty.

Ostatnie rundy rozczarowały mnie. Nie mechanicznie, ale tym co się działo przy stole. Czar klimatycznej rozgrywki prysł i nie mogłam doczekać się końca. Problem w tym, że młodzi zaczęli wykonywać swoje akcje maksymalnie szybko, chaotycznie, nie dając mi możliwości wglądu w ich uczciwość w procesie żywienia ludzi czy przy dokładaniu do plansz kolejnych zombie. Pęd współczesnego świata? Chęć wygranej za wszelką cenę? Wiecie, klimat tworzą ludzie przy stole, nie tylko oprawa graficzna, tematyka, powiązanie jej z mechaniką, nie tylko dodatki, jakie sami wymyślimy, choćby w postaci muzyki, oświetlenia. Klimat przede wszystkim tworzą ludzie, a z gry o zombiastycznym temacie przeszłam do gry… wyścigowej, rozrywkowej i w przestawianie pionków? Tak tę końcówkę odczułam. Troszkę szkoda.

Okiem młodzieży

Miałam też okazję porozmawiać o grze z moimi gośćmi. Atak Zombie bardzo się im spodobał. Tematyka, grafika, zasady. Najwięcej zachwytu wzbudziło ciągłe balansowanie na granicy wytrzymałości, mnóstwo opcji i jednocześnie olbrzymie ograniczenie w działaniu. Podobało się planowanie akcji i ich konsekwencje, przewidywalne. Podobała negatywna interakcja, nieprzychylne wydarzenia dotykające wszystkich jednocześnie, czasem pojedynczą osobę. Podobało się zakładanie różnorodnych pułapek na zombie. Podobała się nieprzewidywalność 3 rund, w których nigdy nie wiadomo było jaka liczba zombie zaatakuje siedziby graczy i czy uda się je zlikwidować. Kupiłam tą grą ich zainteresowanie, następne spotkanie z zombie zaplanowane zostało na majówkę. Teraz wiem też, że jeśli poradzili sobie ze szczególikami mechaniki Ataku Zombie, poradzą sobie i z innymi grami. Choć boję się o utrzymanie klimatu i emocji.

Okiem moim

Atak Zombie jest grą, którą troszkę ukrywam na regale. Ma niestety przerażającą grafikę na pudełku, a są ludzie wrażliwi na takie widoki. Pod względem jakości i solidności wykonania, grze nic nie mogę zarzucić. Czytelna ikonografia, zrozumiałe akcje na kartach, dobrze obliczona liczba zasobów. Tylko instrukcja jest niewyczerpująca. Bardzo podoba mi się mnogość akcji, które można podjąć, a jednocześnie wielkie ograniczenie związane z niedoborem ludzi, dóbr, z działaniem kart czy współgraczy. Podoba mi się zadawanie sobie pytania z rundy na rundę – Przetrwam? Wytrzymam? I ta radość gdy niszczy się hordę zombie. I ten smutek, gdy nie dotrwało się do 15 rundy (pal licho, że czasem bez zwycięstwa na punkty, grunt by do końca się utrzymać). Gra nie jest łatwa, przynajmniej wszystkie moje rozgrywki z różnymi ludźmi i w różnym składzie liczbowym to właśnie mi pokazały. Gra okazała się też mocno wciągająca przez swoją różnorodność, przez stałe napięcie, mające kulminację w rundach z atakiem hordy zombie. To gra bardzo emocjonująca, mimo, że są metody na przetrwanie. Najfajniejsze w graniu z ludźmi jest obserwowanie jak odkrywają właściwe kierunki działania, tak by przetrwać. Okupione jest to często porażkami, bywało, że i niespełnionymi prośbami „Dajże mi beczkę, pomóż mi zrobić pułapkę, kto mi nakarmi ludzika”. Tego typu sformułowania uświadomiły mi, że Atak Zombie to balansowanie na krawędzi. Bardzo klimatyczne, przez co gra zapada na długo w pamięci. To jest dobra gra. Dobrze przemyślana. Z niezłą, wredną interakcją, psującą często wszelkie plany na daną rundę. Jednak nie ze wszystkimi dobrze mi się grało, dlatego warto się zastanowić kogo zaprosicie do partyjki w Atak Zombie.

Dla kogo? Dla każdego kto lubi taką tematykę, da radę przetrawić instrukcję i będzie się z zaangażowaniem wczuwał w klimat. Ja polecam i chcę kolejne tak ciekawe gry polskich autorów.

Link BGG

0 Udostępnień