Spotkanie z shogi

20 maja, w przedszkolu przy SP nr 3 w Trzebini, odbyły się niezwykłe zajęcia dla najstarszych grup przedszkolaków. Niezwykłe, bo odwiedził je zacny gość. Niezwykłe, bo dzieci odbyły wirtualną podróż do dalekiego kraju. Niezwykłe, bo tego dnia odbył się turniej z prawdziwym sędzią.

Przygotowania do tego dnia troszkę trwały. Organizator (czyli ja) był nawet mocno zestresowany, bo to w końcu jego pierwsze takie przedsięwzięcie. Na szczęście wszystko udało się i z zadowoleniem na twarzy piszę dla Was relację.

Wiecie już z wielu moich wpisów, że od 2 lat wolontariacko uczę najstarsze grupy przedszkolaków grać w Dobutsu shogi, czyli uproszczoną wersję szachów japońskich. Również od 2 lat twierdzę, że praca z tak młodymi osobami jest szalenie wymagająca, tym bardziej, że nie jest to wybrana grupa zainteresowanych dzieci, a gromada o różnych zdolnościach, różnym poziomie zainteresowania i różnych charakterkach.

Zainteresować dzieci, przyciągnąć uwagę na dłużej, pozostawić w pamięci wiedzę i umiejętności to jest wyzwanie każdych zajęć. Choć trudno zmierzyć efekt końcowy, pozostaję w optymistycznym nastawieniu do mojej pracy. Nowe bodźce trzeba dostarczać. Tak zrodził się pomysł najpierw na turniej. Czas mi jednak pokazał, że na taki prawdziwy, choćby w Krakowie, dzieci jeszcze nie są gotowe. Turniej więc przeniosłam w myśli na sale przedszkolne, ale dołożyłam odwiedziny osoby, która mogłaby dzieciom opowiedzieć coś o klasycznym shogi.

Od pomysłu do realizacji wiodła długa droga. Kulminacją był właśnie 20 maja. Moje przedszkolaki odwiedził Prezes Polskiego Związku Shogi – pan Mariusz Stanaszek. Spotkanie rozpoczęło się od podróży do Japonii. Samolotem, na lądowisko w Tokio, a potem wprost do sal turniejowych i do miejsc pokazujących zwykłych Japończyków, starszych i młodszych, grających w shogi. Dzieci miały okazję zobaczyć tradycyjny japoński strój – kimono – noszony na turniejach przez kobiety i mężczyzn, usłyszały o zwyczajach panujących przy grze i mogły zobaczyć japońskich mistrzów shogi, a nawet autorkę Dobutsu shogi. Na zdjęciach nie zabrakło też naszych polskich mistrzów, najlepszych graczy z czołówki rankingu.

Po tej wirtualnej podróży, pan Mariusz Stanaszek pokazał dzieciom oryginalne shogi. Dużą planszę i bierki z japońskimi znakami. Pisanie na tablicy tych japońskich znaków przyniosło dzieciom najwięcej frajdy – no kto by pomyślał, że po planszy poruszają się choinki, domki czy konie! Nikt też z nas nie przypuszczał, że te znaki tak łatwo się pisze. Sama też mocno skorzystałam z tej prelekcji – już wiem jak się poruszają bierki i jakie mają nazwy (chwalę się – dostałam w prezencie własny zestaw shogi z motywacją do nauki). Dzieci miały okazję porównać elementy shogi i dobutsu shogi.

Po prelekcji przyszedł czas na turniej. Właściwie mini-turniej, bo prowadzony pomiędzy 5 osobowymi drużynami. Żabki zagrały przeciwko Tygryskom (to nazwy grup przedszkolnych). Po przeczytaniu dzieciom regulaminu wymyślonego przeze mnie, pan Mariusz Stanaszek, jako sędzia główny, nauczył dzieci kolejnego japońskiego zwyczaju – ukłonu przed i po grze. Sam sędzia też się graczom pokłonił. Jak dla mnie piękny zwyczaj pełen szacunku. Dzieciom udało się rozegrać 2 rozgrywki. Może nie były takie jak sobie wymarzyłam (bo wiem na co te dzieci stać), ale najważniejsze, że turniej się odbył. Ostatecznie drużyny zremisowały, za co otrzymały prawdziwe dyplomy, a każde dziecko otrzymało drobne upominki przekazane przez wydawnictwo Granna i Trefl.

Na tym nie koniec spotkania z Japonią. Następnego dnia dzieci otrzymały ode mnie kolorowanki z motywami japońskimi, z których zrobiły wystawę w swojej sali przedszkolnej.

Dziękuję panu Mariuszowi Stanaszkowi za bardzo ciekawe zajęcia, wychowawczyniom przedszkolnym za wszelką pomoc w organizacji, Wojtkowi Jedynakowi, Grażynie i Maćkowi Pogorzelskim za przygotowanie dla mnie dyplomów w pdf.

Dziękuję również wydawnictwu Granna za przekazanie koron dla dzieci i wydawnictwu Trefl za ogromną paczkę mini puzzelków. Dzieciaki zachwycone!

0 Udostępnień