Myszki w opałach
Myszki w opałach robią na dzieciach duże wrażenie już od chwili wyciągnięcia pudełka. Nie wiem czy to za sprawą pełnej dynamiki grafiki na wierzchu pudła (w końcu połączenie kot-myszy to zapowiedź rozróby), czy też grafiki rodem z jakiejś nowoczesnej animacji komputerowej, a może tematyki. Do tego bardzo fajne zasady, rodzinolubne, niegłupie, wymagające kombinowania, dające w efekcie bardzo ciekawy tytuł rodzinny.
Za mechanikę odpowiada sam Reiner Knizia, może nie planszówkowy magik, ale rzemieślnik (patrząc na liczbę zaprojektowanych przez niego gier) znający się bardzo na swoim fachu. Rzemieślnik, który z kilku kostek i jakże losowej przez nie rozgrywki, potrafi wycisnąć soki – filtrowane i wzbogacone – dające kolejną małą, ale ciekawą grę.
Takie są właśnie Myszki w opałach. Mechanicznie mała gra, kostkowa, losowa, ale niebanalna. Wcielacie się w myszki gromadzące prowiant na domową imprezę. Prowiant pochodzi oczywiście ze spiżarni nadzorowanej przez kocura, z której kawałek po kawałeczku trzeba go wynosić i nie dać się złapać.
Spiżarnia #1
Mniej dorodne w niej jedzenie. Chudsze, krótsze, ale i tak smaczne. Gracz rzuca 3 kostkami, musi odłożyć co najmniej 1. Po rzucie ma do wyboru kolejny rzut kośćmi, które mu zostały, albo gromadzenie zapasów, czyli przykrywanie żetonem myszki pola na planszy, określonego przez wynik z odłożonej kości. Prowiant danego rodzaju podzielony jest na 2-4 części. Zwykle nie ma żadnego problemu z zapełnieniem tej planszy, ale uwaga, trzeba w trakcie gry mądrze rozdzielać żetony! Zależnie też od losu, bywa, że kot na początku stoi w miejscu i jakoś tak łatwo wszystko idzie, z niewielkim napięciem, by pod koniec gry rozjuszyć kocura i przegrać z kretesem!
Spiżarnia #2
Jeśli już pierwsza spiżarnia jest dla Was zbyt łatwa, to czas odwrócić planszę na drugą stronę. Każdy rodzaj pożywienia podzielony jest na 2-5 części. Ta wersja już jest trudniejsza do rozegrania. Często w 1 rundzie nie da się przykryć żetonami myszek całego kawałka pożywienia. Kot systematycznie wędruje do przodu, atmosfera się systematycznie zagęszcza, napięcie rośnie. Trzeba mocno główkować, podejmować najmniej ryzykowne decyzje. Sukces nie jest oczywisty, na sukces trzeba zapracować.
Obowiązki domowego kota
Działalność myszek nie podoba się kocurowi. Kot w tej grze albo obserwuje, albo człapie, albo pędzi jak szalony. Polowanie ma więc różną formę. Kot wędruje do przodu po torze na planszy w 2 przypadkach:
- gdy gracz nie może umieścić na planszy żadnej kostki z wyrzuconych (przez symbol zablokowanej kości lub brak pól z odkrytym odpowiednim pożywieniem), co często zdarza się pod koniec gry;
- gdy gracz podejmuje decyzję o gromadzeniu zapasów, ale nie przykryje żetonami całego jedzenia danego rodzaju w swojej turze.
Kot może przesunąć się tylko o 1 pole do przodu, nigdy o dwa, choć i takie dylematy mogą się pojawić po niedoczytaniu instrukcji (wystarczy spojrzeć na schemat przebiegu tury na końcu instrukcji i wszystko staje się jasne).
Gdy kot dojdzie do ostatniego pola na swoim torze lub gracze zdobędą całe pożywienie z planszy, wtedy gra się kończy.
Zamówienie specjalne
W zasadach znajdziemy również zaawansowany wariant gry. W danej turze kostki mogą być umieszczone w tej samej kolumnie lub tym samym rzędzie. Nie można już dowolnie rozmieszczać żetonów, bo to w końcu zamówienie specjalne na mysie przyjęcie. To drobne ograniczenie sprawiło, że gra stała się bardzo poważnym wyzwaniem. Mocno się odczuwa losowość rzutów, błędne decyzje, jest bardzo dużo napięcia już na etapie podejmowania decyzji w obszarze kolejny rzut kością-gromadzenie zapasów.
My wcale nie przegraliśmy
Niezależnie od wyniku gry wprowadzono również skalę do pomiaru zwycięstwa. Jak duża jest wygrana? Zależy od tego jak blisko spiżarni znajduje się kot. Jak duża jest przegrana? W tej grze nie ma pojęcia całkowitej przegranej, bo zawsze jakieś jedzenie myszki zdobyły! Młodszym dzieciom tak sprytnie można pomóc złagodzić smak porażki. Jednak im mniej kawałków pokarmu zostało w spiżarni, tym lepiej.
Podsumowanie
Myszki w opałach to świetna gra rodzinna. Ma bardzo prostą mechanikę, a jednocześnie wymaga myślenia i planowania. Tematyka i oprawa graficzna bardzo podobają się dzieciom i rodzicom. Elementy są dobrej jakości i wytrzymałe. Gra jest pełna emocji i do końca nie wiadomo, czy odniesie się zwycięstwo. Przez to czas przy niej nie dłuży się i ciągle pojawia się chęć na kolejne rozgrywki. Ma też w sobie ukrytą wiedzę, przekazywaną dzieciom w formie zabawy. Uczy dzieci czym jest ryzyko i że trzeba zawsze ponosić konsekwencje swoich wyborów. Uczy również, że przegrane się zdarzają i trzeba próbować na nowo, a nie zniechęcać się. Przegrana nie jest ostateczna.
Gra bardzo się nam podoba i polecam ją jako świetny tytuł rodzinny, w który mogą zagrać i przedszkolaki, i starsze rodzeństwo, i rodzice, i dziadkowie. Jednym słowem jest to gra wielopokoleniowa.
Grę do recenzji przekazał wydawca: