Motto

W serii wydawniczej W to mi graj! wydawnictwa Granna, pojawiło się już kilka tytułów. Seria składa się z niewielkich gier, bardzo lekkich, z krótkimi zasadami, przy których z powodzeniem mogą zasiąść gracze okazjonalni, nowicjusze, dzieciaki i całe rodziny. To gry mogące po prostu trafić pod strzechy. Jak do tej pory dobrze bawiłam się przy wszystkich tytułach tej serii: Gringo, Kto pozmywa, Łap psiaka i prosiaka, Słońce i księżyc.

Czytaj dalej

The Game

The Game. Gra. Jak dla mnie jeden z tegorocznych hitów wśród małych gier karcianych, które potrafią uwieść i casualowych graczy, i tych zaawansowanych. Niby takie nic. Małe pudełeczko, w środku 98 ponumerowanych kart ze skromną grafiką i 4 karty będące znacznikami stosów. Niby pasjans, bo gra polega na układaniu kart. A jednak… Czytaj dalej

Dino kontra Dino

O tym, że wiele dzieci szaleje na punkcie dinozaurów chyba wie każdy rodzic. Znam takie dzieciaki, które mają na ich temat niesamowitą wiedzę. Podziwiam umiejętność zapamiętywania nazw łacińskich, dopasowywania ich do wyglądu dinozaura, a do tego posiadanie wielu informacji o ich życiu. Dzieciaki mają więc w domach kolekcje książek, filmów, plastikowych figurek, aplikacje na koszulkach, czapkach czy bluzach. Plakaty zdobią ściany, naklejki meble, a na dźwięk Dino pociąg nasz (bajka dla dzieci) lecą przed telewizor z wypiekami na twarzy. Ot, mali pasjonaci. Czytaj dalej

Santiago

Santiago to gra nowa i nie nowa. Pierwsza edycja pojawiła się na rynkach zachodnich w 2003 r., sama poznałam ją w 2008 r. Po wielu rozgrywkach 4-osobowych trafiła na prywatną wish listę, jednak na regale znalazła się nie w wydaniu oryginalnym, ale dopiero w świeżutkiej wersji wydawnictwa Trefl. Czytaj dalej

Żółw i zając – bajkogra

Lekkich gier wyścigowych nigdy dość. Nie sposób je tu wszystkie wymienić, ale powiedzmy sobie szczerze, najpopularniejsze w naszym kraju są dwie. W jednej żółwie pędzą do sałaty, w drugiej wielbłądy ćwiczą przebiegłość. Nie wiem czy uda się jakimkolwiek innym wyścigom zdetronizować te dwie pozycje, ale w uczciwe szranki staje nowość z linii 2 Pionki Portalu.

Żółw i Zając to trzecia gra z serii Bajkogry. Wydanie niczym nie odbiega od pozostałych tytułów tej serii. Oprawa graficzna urzeka, jakość elementów zadowala, a mało obeznanych z planszówkami ludzi wprawia w osłupienie. Jakie to śliczne! Teraz tak solidnie robi się gry? Nie dziwię się tym zachwytom. Elementy gry Żółw i Zając to tektura i drewno. Trójwymiarowość pionków raczej nie dziwi, ale ich różny kształt, ubarwiony naklejkami zwierząt, jest atrakcyjny dla dzieci i dorosłych. Zachwyt wzbudziły również 2 kolejne elementy przestrzenne: linia mety i podium. Na pochwałę zasługują również 2-stronne kafelki trasy wyścigu, które można układać tworząc dowolnie powykręcaną trasę – ważne gdy ma się mały stół do grania!

Nowym graczom wyścigi na planszy kojarzą się tylko z rzutem kością i przesuwaniem pionków zgodnie z liczbą oczek jakie wypadły. W tych wyścigach tego nie zobaczycie. Sposób poruszania pionków jest bardzo ciekawy: opiera się na szybkim przeliczaniu i zarządzaniu posiadanymi kartami. Owszem, jest losowość w postaci dociąganych kart, ale nie ślepa. Przyjrzyjmy się zasadom dokładniej.

Do biegu, gotowi…

W grze bierze udział 5 zwierzątek, nie przypisanych do żadnego gracza. Są wspólne i każdy porusza w grze dowolny pionek. Jednak każdy ma jakiś ukryty interes w poruszaniu lub nie poruszaniu ich. Na początku gry gracz otrzymuje losowo 1 zwierzątko zakładu początkowego (karty z awersem w postaci podium) i dokłada drugie wybrane z kart posiadanych na ręku. Tak na początku gry typuje się zwycięzców, którzy staną na podium (w wersji dla 2 graczy typuje się o 1 zwierzątko więcej). Karty typowania utrzymuje się w tajemnicy przed współgraczami.

Każdy ma również na ręku 6 kart wyścigu, które w trakcie swojej tury będzie zagrywał (po zagraniu ręka gracza jest uzupełniana). W swojej turze gracz wykłada przed siebie 1-4 kart tego samego zwierzęcia, które chce poruszyć (a nawet tego, które jest na podium). Jeśli po wyłożeniu kart na stole pojawi się dokładnie: 8 dowolnych kart lub 4 karty tego samego zwierzęcia, to rozpoczyna się wyścig. W innym przypadku karty wykładają kolejni gracze, trzymając się tej samej zasady.

… start!

Każde zwierzę ma kartę sobie odpowiadającą. Podczas fazy wyścigu poruszane są tylko te zwierzęta, których karty zostały zagrane (leżą na stole). W każdej turze będą więc maruderzy pozostający z tyłu peletonu. Ruch zwierząt zależy od liczby wyłożonych kart i przypisanych im specjalnych akcji:

  • Owca – ruch o tyle kafelków ile zagranych kart z owcą +1, ale kończy turę na kaflu ze strumieniem,
  • Lis – ruch o tyle kafelków ile zagranych kart z lisem,
  • Żółw – ruch o 1 kafelek przy liczbie kart 0-3, o 2 kafle przy 4 zagranych kartach z żółwiem,
  • Zając – ruch o `2 kafle przy liczbie kart 1-4, o 0 kafli jeśli zagrano 4 karty i zając był na czele peletonu,
  • Wilk – ruch o 1 kafel przy 1-2 zagranych kartach, przy 3-4 kartach ruch o liczbę kart -1, dodatkowo jeśli choć 1 zagrana karta posiada symbol wycia, wtedy żadne zwierzę nie przesuwa się do przodu prócz wilka.

Po przesunięciu pionków zagrane karty są odrzucane i wykładanie kart rozpoczyna się od nowa.

Gdy już 3 zwierzęta staną na podium, wtedy następuje podliczanie punktów. Gracze odsłaniają karty Zakładów i otrzymują punkty, jeśli zwierzę z karty stoi na podium, w liczbie: 5, 3, 2 za odpowiednio 1, 2, 3 miejsce. Wygrywa gracz z największą liczbą punktów.

Wiwat! Zwycięstwo!

Dla młodszych dzieci, a również na rozgrywkę zapoznawczą, zaproponowano zasady troszkę uproszczone. Każdy gracz ma mniej kart wyścigu, a zwierzęta poruszają się o tyle pól ile zostało zagranych ich kart. Wprowadzono dodatkowo żetony turbo, rozstawione losowo na co drugim kafelku – jeśli zwierzę zatrzyma się na polu z żetonem turbo przedstawiającym go, to dodatkowo przesuwa się o 2 pola do przodu. To uproszczenie zasad jest bardzo dobrym pomysłem. Pozwala dzieciom z dużą łatwością nauczyć się zasad gry. Moja prawie 7 latka z koleżanką grają cały czas na tych właśnie zasadach. Gdy gramy w rodzinie, to już na pełnych zasadach.

Rozgrywka jest lekka i przyjemna, podoba się każdemu graczowi. Wśród pozytywów współgracze przy stole wymienili:

  • piękną oprawę graficzną, solidność wykonania,
  • możliwość dopasowania zasad do umiejętności graczy,
  • budowanie trasy wyścigu zgodnie z własnym pomysłem,
  • brak przypisanych pionków do gracza,
  • ukryte karty zakładów i niepewność z tym związaną,
  • różny sposób poruszania się zwierząt i wprowadzenie umiejętności specjalnych,
  • emocje od samego początku do samego końca rozgrywki,
  • konieczność ciągłego angażowania się wszystkich graczy w rozgrywkę,
  • dynamiczność rozgrywki i brak przestojów,
  • interesująca mechanika, pozwalająca na zarządzanie kartami w oparciu o szybko dokonywane analizy wyłożonych kart i sytuacji na torze wyścigu,
  • mechanika tej gry pozwala kombinować przez co gra trafia w gusta dorosłych,
  • podejmowanie decyzji odnośnie liczby wyłożonych kart i ich rodzaju,
  • blef związany z zagrywaniem kart ruchu (w towarzystwie dorosłych trzeba sprytnie grać, by nie ujawnić posiadanych kart zakładu),
  • 2 sposoby na uruchomienie wyścigu,
  • możliwość dwukrotnego obstawienia tego samego zwierzęcia, które docierając na podium daje podwojone punkty
  • elastyczność zasad – można łączyć elementy z wariantu dla początkujących z zasadami podstawowymi.

Żółw i Zając to niby gra dla dzieci, ale świetnie się przy niej bawiłam również w towarzystwie samych dorosłych. Czas pokaże, czy uda jej się, będąc grą dla dzieci, podobnie jak Pędzące żółwie, skraść Wasze serca i stoły. Tego życzę, tym bardziej, że jest to w mojej opinii najlepsza gra z serii bajkogry. Po rozgrywce, bywa, że nie jednej, chce się znów zagrać. Wraca się z ogromną przyjemnością, co na pewno jest ogromnym zaskoczeniem dla dorosłych graczy. Mała, szybka, sprytna gra, a przede wszystkim głębsza niż może się wydawać.

Bardzo Wam polecam!

Link BGG

 

Baba Jaga – bajkogra

Niedziela wieczór. Przeczytać Ci bajkę o Babie Jadze z naszej nowej gry? Przeczytałam. O 3 śwnkach teraz chcę! Przeczytałam. Kilka minut po dwudziestej próbuję zgasić światło, z argumentem, że jutro trzeba wstać do szkoły. Ja chcę jeszcze zagrać w Babę Jagę. Proooooszę… i te maślane oczka. Dobra gramy. Najpierw we 2, potem dołączyła babcia. To był chyba najgłośniejszy wieczór ever i jaki długi. Moje dziecko tak bardzo śmiało się przy tej grze, że zastanawiałam się kiedy sąsiedzi zaczną stukać w sufit lub podłogę żeby nas uciszyć. Czytaj dalej

Trzy małe świnki – bajkogra

Niebawem na nasz rynek trafią 3 całkowicie spolszczone gry, których motywem przewodnim są znane bajki dla dzieci. Bajki? To nie dla mnie! – krzyknie geek. A właśnie, że i dla Ciebie geeku. Szczególnie jeśli masz dzieci, własne, w rodzinie, po sąsiedzku, w klubie gier. Po weekendzie z tymi grami wiem o czym mówię. Nie dość, że dzieci świetnie się bawiły, to i dorośli ani przez moment nie byli znudzeni. I do tego to przepiękne wydanie… Miód na oczy. Takie są właśnie Bajkogry z nowej serii wydawniczej Portalu i 2 Pionków. Czytaj dalej

Aarrr!

Czekając na swój egzemplarz The Curse of the Black Dice z pirackim tatuażem, grywam z moją córką w inną piracką grę. Prostą, ale szalenie emocjonującą. Taką, przy której kule latają w tę i we w tę, burty wyglądają jak sito i gdzieś z oddali słychać skrzek papugi kapitana pirackiej łajby. Czytaj dalej

Le Bois des Couadsous

Ile razy sięgam po grę dla dzieci, to zawsze z przekonaniem, że już nic mnie nie zaskoczy. Szczególnie w tych grach, które opierają się na mechanice memory. Szczęście mam jednak takie, że nie trafiam na nudne gry, nawet ze wspomnianą mechaniką. Za każdym razem okazuje się również, że niby oklepana mechanika, ale i tak ma w sobie jakiś ciekawy element, zachęcający do kolejnych rozgrywek.

Czytaj dalej

Hocki Klocki

Uwielbiamy Lego. Uwielbiamy wszelkie klocki, więc gdy pojawiła się okazja by zagrać w „Hocki Klocki” od Black Monk, to nie trzeba było nas specjalnie zachęcać. W unboxingu towarzyszyło kilka rąk. Czytanie zasad odbyło się na głos, a słuchacze jednocześnie bawili się klockami. Co prawda to nie Lego, ale równie fajne. Chwilę później odbyła się pierwsza próba. Czytaj dalej