Dzieci lubią HexBugs
Technika bardzo powoli wkrada się do gier planszowych. Tradycyjne materiały, czyli drewno i tektura, na razie nie są wypierane z planszówek. Czasem jednak pojawia się jakiś gadżet elektroniczny, czasem aplikacja niezbędna do prowadzenia rozgrywki czy jej zapisu. Na obecną chwilę tylko gry dla dzieci robią odważny krok w kierunku nowoczesności i elementy elektroniczne wprowadzają jako najważniejszą część gry.
Wydawnictwo Ravensburger stawia takie odważne kroki. Bo to właśnie z ich logo znam już 4 takie gry: Kto to był, Schnappt Hubi (szkoda, że nie pojawiła się ta gra w języku polskim), La Cucaracha i La Cucaracha Loop. Te 2 pierwsze gry postawiły na elektroniczne skrzynki prowadzące grę, 2 kolejne na roboty HexBug. Wspomniane roboty to już nie tylko elementy gier, ale przede wszystkim bardzo bogaty świat zabawek, reprezentowany choćby przez serię Nano Space.
Pierwsze prototypy Hexbug Nano zostały zainspirowane starymi wibrującymi grami w piłkę. Kolejne inspiracje to BEAM Vibrorobots i Bristlebots. Proces powstawania Hexbug Nano był dość długi, samych nóg zaprojektowano ponad 150. Zasada działania jest dość prosta – obrót silnika wewnątrz robota powoduje drgania, dzięki czemu nogi uginają się i wymuszają ruch do przodu. Ten wertykalny ruch powtarza się kilkaset razy na sekundę. Zdolność odwracania się jest efektem wytwarzania sił z ruchu obrotowego silnika i unikalnej konstrukcji. Reszta owiana jest tajemnicą. Nano leżąc na grzebiecie lub na boku potrafi się obrócić i stanąć na swoich kończynach. Takie były początki. Obecnie jest już druga wersja tych robotów Hexbug Nano V2, zaopatrzona w 3 „nóżki” na grzbiecie. To właśnie one pozwalają robocikom przemieszczać się dodatkowo w górę i w dół, dzięki czemu gry i zabawki weszły w przestrzeń, stając się ogromną atrakcją dla dzieciaków. Najnowsze robociki wyposażone są też w szereg czujników, dzięki którym bez problemu omijają przeszkody napotkane na ich drodze, reagują na ruch lub światło.
Najprostsze wersje HexBugs wykorzystane zostały w 2 grach, które już długo są dostępne na naszym rynku, ale nadal cieszą się dużą popularnością.
La Cucaracha – to gra, która zdobyła mnóstwo nagród i wyróżnień w tym tytuł najlepszej gry dla dzieci Deutscher Spiele Preis 2013 r. Gra składa się z: planszy wbudowanej w pudełko, wyposażonej w ruchome sztućce i 4 wgłębienia z możliwością ich zablokowania; małej drewnianej kostki ze sztućcami na 3 ściankach, na pozostałych widnieje pytajnik odpowiadający dowolnie wybranemu sztućcowi; żetonów punktów i najważniejszego elementu – karalucha HexBug Nano.
Celem gracza jest doprowadzenie karalucha do własnego wgłębienia w planszy, za co zdobywa się żeton. 5 takich żetonów oznacza wygraną. Po ułożeniu sztućców w 1 z 4 możliwych pozycji startowych, uruchamia się karalucha na środku pola gry. W swojej kolejce gracz rzuca kością i obraca wskazany lub wybrany sztuciec o 90º. Tak by utworzyć drogę karaluchowi. Karaluch potrafi skręcać w prawo i lewo, oraz poruszać się do przodu. Niekoniecznie tam, gdzie chcemy, ale taki urok tego robota, symulującego zresztą ruch prawdziwego karalucha. Ten ruch jest również bardzo korzystny dla dzieci, wyrównując ich szanse na wygraną. Podanie kostki, rzut, odczytanie wyniku, zastosowanie się do niego zabiera młodszym dzieciom trochę czasu. Zacierają się więc różnice w szybkości reakcji, zdolnościach manualnych i intelektualnych. Taką samą szansę na wygraną ma 4 latek i 8 latek, nie mówiąc już o dorosłych. Poza tym, istotą gry jest blokowanie karalucha, a tym samym wskazywanie mu nowej drogi ruchu do właściwego celu.
Znad planszy dobiegają różne dźwięki: brzęczenie karalucha, zabawne komentarze, śmiech i okrzyki. Z dzieci wylewają się pozytywne emocje. Gra jest właśnie skrojona na ich miarę. Jest prosta, atrakcyjna, ale też losowa. To dzieciakom pasuje. W dodatku gra ma gadżet w postaci małego elektronicznego karalucha, a to rzecz warta posiadania. Gra zapewnia wiele godzin świetnej zabawy.
Link BGG
La Cucaracha Loop – ta gra została wydana 2 lata po premierze La Cucaracha. Nie zrobiła aż takiej furory jak pierwowzór, mimo, że to zupełnie inna gra, choć bazująca na tym samym pomyśle z wędrującym karaluchem. Co więcej, za projekt tej gry odpowiada znane graczom małżeństwo Inka i Markus Brand.
W rozgrywce używa się bardziej zaawansowany HexBug Nano V2, który potrafi poruszać się w górę i w dół. Chcąc wykorzystać jego możliwości zaprojektowano planszę złożoną z 2 poziomów połączonych ze sobą 2 plastikowymi pętlami. Jeden z poziomów pozostaje niewidoczny podczas gry, na drugim toczy się rozgrywka. Poziom niewidoczny to wnętrze pudełka zaopatrzone w 4 kolumny, na których wspiera się górną część pola gry, pełnią one także rolę przeszkód terenowych dla wędrującego w ciemności karalucha. Na końcach podziemi umieszcza się plastikowe pętle, w które wchodzić będzie robot. Górna część pola gry to tekturowa plansza. Jest dwustronna, bowiem w zależności od umiejętności graczy, zawiera różne liczby pól, po których wędrują pionki. Pionki w kształcie żuczków, po 3 w 4 kolorach, sterowane są przy pomocy kości, ze ściankami o wartościach 1-4.
Celem gry jest doprowadzenie wszystkich swoich żuczków do linii mety. Po uruchomieniu karalucha, umieszcza się go w wybranej pętli, tak by swobodnie mógł przy jej pomocy zejść do podziemi. Gdy karaluch znika pod planszą, gracze kolejno rzucają kostką i przesuwają swojego żuczka. Liczba na kości wskazuje o ile pól do przodu może poruszyć się pionek gracza. Mijane pola, na których znajdują się inne żuczki wlicza się do wyniku z kości. Jeśli ostatnie pole z ruchu gracza jest zajęte, to gracz stawia swój pionek na najbliższym wolnym polu. W ten sposób można przeskoczyć nawet kilka pól do przodu. Można też wylądować na bezpiecznym polu, wyznaczonym przez kolumnę ze spodu planszy.
W chwili, gdy na górne pole gry wejdzie HexBug gracze zamierają w bezruchu i czekają w napięciu na dalsze wydarzenia. Karaluch biega po planszy i dokonuje spustoszeń. Wpadając co chwilę na żuczki przesuwa je w różne strony. Gdy karaluch opuści planszę, gracze przesuwają żuczki na pola, które dotykają, albo wracają nimi na pole startowe, jeśli zostały całkowicie zepchnięte z trasy wędrówki (czyli nie dotykają żadnego pola planszy).
Ta gra przypomina mi mechanicznie grę „Nie irytuj się!”, jednak jest o wiele ciekawsza i zabawniejsza. Ma kilka atutów, które sprawiły, że warto o niej napisać. Po pierwsze, gra prezentuje się bardzo ładnie, jest atrakcyjna wizualnie i solidnie wydana. Po drugie, zawiera gadżet w postaci wspinającego się w pętli HexBug’a, co dla dzieciaków jest źródłem ogromnej radości i zainteresowania. Po trzecie, czas rozgrywki jest krótki, gra jest pełna napięcia i nie wiadomo kiedy mija czas. Po czwarte, mechanika gry jest bardzo prosta, łatwa do zrozumienia przez dzieci nawet młodsze niż sugerowany wiek 5 lat. Po piąte, dzieciaki bardzo chętnie zasiadają do tej gry. Bardzo się przy niej emocjonują, krzyczą, śmieją, choć im starsze (już tak około 9+ lat), tym mniej emocji z każdą kolejną rozgrywką. A rodzice? Ćwiczą cierpliwość czekając jak karaluch wyjdzie z podziemi lub załatwi kilka żuczków. Co tam rodzice, to gra dla dzieciaków.
Link BGG
Na koniec opowiem wam jeszcze o innym zastosowaniu HexBug Nano. W Polsce można obecnie kupić wiele zabawek właśnie z takim robocikiem, jaki zastosowano w powyższych grach. Jedną z nich jest seria zabawek z linii Nano Space czyli karaluchy w kosmosie. W serii dostępne są zestawy: Kosmiczne dowództwo, Stacja badawcza oraz Stacja treningowa. Ja posiadam 1 zestaw Stacja treningowa (Nano Space Zip Line) i już sygnalizuję, że dla dobrej zabawy taki zestaw dzieciakom nie wystarcza. Pełne zadowolenie dzieciaków to oczywiście cały komplet. Mój zestaw wykorzystuje klasycznego HexBug Nano, który potrafi poruszać się tylko w poziomie. Ma jednak możliwość zamontowania specjalnego uchwytu-plecaka, który pozwala mu na zjeżdżanie po linie. Porusza się dokładnie tak jak w grach, po swojemu, czasem więc trzeba mu pomóc, odblokować go lub postawić na nogi. Elementy zestawu, które podobają się dzieciakom to m.in. wieża, z której kosmiczny karaluch może zjechać na linie. Wyjazd na wieżę odbywa się przy pomocy windy, czyli ruchomego elementu podnoszonego uchwytem przez dziecko. Windę trzeba podnosić oburącz, bo zacina się przy użyciu 1 uchwytu. Karaluch też samodzielnie nie wejdzie do windy, nie potrafi tam zakręcić. Podczas zjazdu potrafi również zahaczyć plecakiem o dolną część zaczepu liny i znów trzeba mu pomóc. Dzieciakom podoba się miejsce ćwiczeń dla karaluchów. HexBug kręci się tam we wszystkie strony jak prawdziwy kosmonauta przygotowujący się do podróży.
Z punktu widzenia dorosłego to zwykła zabawka z elektronicznym bajerem. Z punktu widzenia dzieciaków wygląda to inaczej. Młodszym dzieciom zabawka bardzo się podoba. Szczególnie chłopcom. Znajomy 6-latek był tak zachwycony i tak fantastycznie bawił się Stacją treningową, że rodzice zakupili mu już cały zestaw. Podobnie jak wiele innych dzieciaków, zachęconych opisami na portalach zabawkarskich. W moim domu wolimy jednak HexBug w wersji planszowej, a nie zabawkowej. Mojej córce, już stanowczo za starej na taką atrakcję (~10 lat), Nano Space nie przypadło do gustu. Niedoskonałość ruchu karalucha doskwierała, a w dodatku bateria bardzo szybko uległa wyczerpaniu (co nas zdziwiło, bo w La Cucaracha od nowości, czyli od stycznia 2014 roku, bateria zmieniona była tylko raz). Jej zainteresowanie gadżetem szybko więc zamarło.
Podsumowując, nie sądzę by technika szybko wyparła tradycyjne elementy gier planszowych. Jeszcze długo będzie jedynie dodatkiem lub gadżetem. I to bardziej w grach planszowych dla dzieci, niż dla dorosłych. HexBugi skradły niejedno dziecięce serce, ale czy więcej w postaci planszówek czy zabawek, to wiedzą tylko dystrybutorzy analizujący dane rynkowe.
Gry kupicie m.in. w sklepie www.krainazabawy.pl
La Cucaracha na potrzeby artykułu wypożyczyli moi znajomi.
Nano Space do recenzji przekazała firma
La Cucaracha Loop do recenzji przekazała firma