La Cucaracula
Dwa miesiące temu napisałam artykuł o hexbugach nano w grach planszowych. Dziś opowiem wam o kolejnej grze z biegającym po planszy karaluchem. Wiecie już, że te małe robociki poruszają się w poziomie i w pionie. Moja wyobraźnia zatrzymała się właśnie na tych dwóch kierunkach i jakież było moje zdziwienie, gdy dostałam do recenzji kolejną grę z karaluchem, który… lata.
Wiem, że pobudziłam waszą wyobraźnię i być może wasze myśli krążą gdzieś przy hexbug-dronie. Aż takiej techniki tu nie znajdziecie, ale na pewno bardzo wytrzymałego robocika, który od czasu do czasu leci ponad planszą i z impetem uderza w podłogę lub inne przeszkody terenowe.
Do świata latających karaluchów ponownie zapraszają was Inka i Markus Brand, autorzy znani i cenieni przez planszówkowych geeków. Tym razem ubrali karalucha w płaszcz Drakuli i zaprosili do jego zamczyska. Oczywiście zaproszenie mają tylko dzieci, bo to właśnie dla nich zaprojektowano kolejną grę-zabawkę z ciekawym gadżetem – katapultą.
W pudełku znajdziecie mnóstwo tekturowych elementów i ich złożenie w całość zabierze wam trochę czasu. Na szczęście, z powrotem do pudełka da się wsadzić złożone elementy, choć rozdzielone na 3 duże części. Złożona plansza przedstawia zamczysko Cucaraculi, fosę i księżyc. Do tego pionki graczy w kształcie figurek dzieci, żetony, kość, katapultę i karalucha hexbug. Całość jest bardzo atrakcyjna wizualnie, a jak wiadomo, dzieci pochłaniają wszystko oczami, więc to pierwszy element, który je przyciąga do planszy.
Spotkania z Cucaraculą
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby żetonów świec w kolorze własnego pionka. 4 żetony każdego gracza rozmieszcza się losowo w różnych pomieszczeniach zamku. Gracze umieszczają pionki w pokoju na środku planszy, uruchamiają karalucha na jego polu startowym i zaczynają wyścig po świece. W swojej turze gracz rzuca kością i przesuwa się o liczbę pomieszczeń (pól) wskazaną przez kość. Trafiając do pomieszczenia z żetonem własnej świecy zdobywają go i znów czekają na swoją kolej. W tym samym czasie Cucaracula biega jak szalony po zamku, z pomieszczenia do pomieszczenia, porywając nawet za sobą żetony świec. Oczywistym jest, że trafi do pomieszczeń, w których znajdują się pionki graczy. Jeśli dotknie lub przesunie pionek, to jego właściciel oddaje 1 żeton świecy, umieszcza go w specjalnym miejscu na planszy za fosą i umieszcza swój pionek w pokoju na środku planszy, by w odpowiednim czasie znów z niego wyruszyć na łowy. Zebranie wszystkich żetonów świec z zamku to sygnał do rozpoczęcia drugiej fazy gry. Czas na loty Cucaraculi.
Dzieciaki teraz mają szansę na odzyskanie utraconych przez siebie żetonów. Cucaracula umieszczany jest na katapulcie i po jej uruchomieniu wylatuje w kierunku planszy z księżycem. Jeśli przeleci przez otwór, wtedy dziecko odzyskuje żeton czyli punkt zwycięstwa. Za każdy żeton we własnym kolorze można wykonać 3 loty hexbugiem. Na końcu gry zwycięża dziecko z największą liczbą posiadanych żetonów świec.
Jak przechytrzyć Cucaraculę?
W tej kooperacyjnej wersji gry dzieci korzystać będą z żetonów czosnku i żetonu katapulty. Celem gry jest zaświecenie wszystkich świec w zamku zanim skończą się dzieciom żetony czosnku. W swojej turze dziecko rzuca kością i zmierza w kierunku własnej świecy. Po dotarciu do niej, odwraca ją na stronę z zapalaną świecą i zostawia w tym samym pomieszczeniu. Jeśli dziecko zapali wszystkie swoje świece może zapalać świece innych dzieci. Tymczasem Cucaracula biega jak opętany po zamku. Po każdym dotknięciu pionka przez hexbyga, przenosi się pionek z powrotem do pokoju na środku zamku i odrzuca 1 żeton czosnku (na początku gry jest ich 9 lub 11) do fosy. Jeśli dzieciom uda się zaświecić wszystkie świece zanim stracą cały czosnek, wtedy wygrywają. W innym przypadku przegrywają. W trakcie gry hexbug może swobodnie wchodzić do katapulty (droga jest odblokowana). Dziecko mające żeton katapulty próbuje wylecieć Cucaraculą na księżyc (przelecieć przez otwór). Udany lot to powrót 1 żetonu czosnku do pokoju na środku planszy.
Klasyk, pętla i Drakula – to jest zabawa!
Wielbiciele małych robocików będą zachwyceni kolejną grą planszową, w której karaluch szaleje po planszy. W pierwszej części karaluch gonił w kuchni po labiryncie zrobionym z ruchomych sztućców. W drugiej części biegał po podwórku i w podziemiach, korzystając z pętli pomagającej mu zmieniać poziom wędrówki. Trzecia część zaprasza na zamek otoczony fosą i zaopatrzony w katapultę.
La Cucaracula to typowa gra dla dzieci, z prostą mechaniką, pełną losowości i przepięknym wykonaniem. W dodatku na tyle pomysłowym, że dzieci siadają do niej za każdym razem z niegasnącym entuzjazmem. Pierwsze spotkanie z grą to po prostu efekt WOW – wielkie oczy, rozdziawione buzie, wielki zachwyt. Przy montażu elementów powinni pomóc rodzice lub starsze rodzeństwo, by nic się nie połamało niepotrzebnie. Sama plansza zajmuje bardzo dużo miejsca, ale po jej zmontowaniu prawie w całości można z powrotem umieścić ją w pudełku. Pierwsze montowanie zajmie wam trochę czasu, kolejne polega tylko na wyjęciu 3 części z pudełka i połączeniu ich z sobą. Wydawca zadbał o nasz czas i trwałość elementów. Co do samego wykonania – jest na najwyższym poziomie. Atrakcyjne i solidne, ładne ilustracje, solidna i dobrze działająca katapulta, o mocy zależnej od siły uderzenia dłonią w przycisk.
Zasady gry oferują 2 różne rozgrywki. Jako dorosły wolę drugi wariant, kooperacyjny z zapalaniem świec. Więcej tu sensownej gry niż zabawy. Jednak dzieciaki, które miałam okazję obserwować podczas rozgrywki były zachwycone każdym. Piski, okrzyki, śmiech za każdym razem dobiegały znad planszy. Dzieciaki uwielbiają wyrzucać hexbuga przy pomocy katapulty. Nigdy więc nie zamykamy mu wejścia do niej. Katapultą wyrzucamy go po prostu z powrotem na pole gry. Celowe loty na księżyc nie są takie łatwe. Nie wyrzucajcie więc włączonego karalucha, bo nie dość, że wyleci nie wiadomo gdzie, to jeszcze sobie pójdzie i po zabawie. Pierwsza moja rozgrywka z dzieckiem odbyła się na podłodze w kuchni. Skończyła się przesuwaniem lodówki. Katapulta mocno uderzona wyrzuca Cucaraculę wysoko ponad planszą księżyca i daleko. Słabe uderzenie zrzuca go na planszę. Dzieciaki bardzo emocjonują się przy tych lotach, bo w końcu walczą o swoje utracone świeczki czyli punkty zwycięstwa.
Gra będzie świetnie bawić młodsze dzieci, szczególnie mało grające w planszówki. Dla dzieci, które planszówki zjadają na śniadanie, gry z hexbugami są ciekawostką, ale też bardziej zabawką. Sami wiecie jakie wasze dzieci mają potrzeby. Całą serię jak najbardziej polecam, za pomysł, wykonanie, gadżety i prostą mechanikę, która zabawi całą rodzinę.
Link BGG
Grę przekazała firma