The Mind – czy czujesz czas?
Wolfgang Warsch to młody projektant gier, który zaczął podbijać stoły graczy zaledwie rok temu. W 2018 r. zaprojektowana przez niego gra Szarlatani z Pasikurowic (G3) otrzymała prestiżową niemiecką nagrodę Kennerspiel des Jahres. Z kolei mała gra karciana The Mind (FoxGames) tego samego roku otrzymała nominację do Spiel des Jahres oraz zwyciężyła w duńskim konkursie Guldbrikken Best Parlor Game. Niebawem zagramy w polskie wydania Fuji (Lacerta) i Ganz schön clever (G3) – również nominowana do Kennerspiel des Jahres, a co przyniosą kolejne lata, tego nie sposób przewidzieć. Warsch wszedł na salony z dużym rozmachem.
Jedynie Szarlatani z Pasikurowic to większa gra, pozostałe to małe, sprytne tytuły. Niemniej, każda z nich przyciąga do stołu. The Mind mogę nawet nazwać fenomenem, bowiem to po prostu pasjans, ale jeśli już człowiek w niego się wciągnie, to zauważa jak angażującą i emocjonującą jest zabawą. Swego czasu zachwycałam się karcianką The Game, ale ta została zdetronizowana właśnie przez The Mind. I podobnie, obie gry albo się spodobają, albo pozostaną wam obojętne, jednak obie trzeba spróbować.
The Mind opiera się na talii 100 numerowanych kart, 12 kart poziomów i 8 kart specjalnych. Grafiki są skromne, a oprawa graficzna, łącząca dziwne króliki i shurikeny, jest tolerowalna, choć można by to ciekawiej zilustrować. Nawet nie pozwala na dorobienie jakiejś historii do gry, o którą część osób może się dopytywać. Najważniejsza jest w tym jednak jakość kart, które w ciągu gry są w ciągłym ruchu – są solidne, a po kilkunastu rozgrywkach nie widać jeszcze na nich śladu zmęczenia.
Współpraca to podstawa
The Mind to gra kooperacyjna, której celem jest właściwe zagranie kart przez uczestników gry w określonej liczbie rund. W tej grze albo się wygrywa, albo przegrywa. Częściej jednak zdarza się ta druga opcja. I owszem, jednych może to frustrować, dla innych może być magnesem. Moja ekipa graczy, znająca The Game, od początku była pozytywnie nastawiona, więc cieszyliśmy się za każdym razem, gdy dochodziliśmy w grze dalej, zaś przy wygranej było sporo radochy.
Liczba rozgrywanych rund zależy od liczby graczy – im mniej osób, tym więcej poziomów do przejścia. Dla 2 graczy jest ich 12, dla 4 graczy jest ich 8. Od liczby graczy zależy również początkowa liczba kart żyć – 2 dla 2 graczy, 4 dla 4 graczy. Karty te, podobnie jak karty shuriken są wspólne dla całego zespołu. Karta danego poziomu wskazuje ile kart z liczbami otrzymuje każdy gracz. Przykładowo, poziom 4 oznacza 4 karty dla każdego gracza, 7 – siedem kart itd. Karty liczb są rozdawane losowo, a przed każdą rundą wszystkie są zbierane i ponownie wtasowywane do talii. Dystrybucja kart jak widzicie jest bardzo losowa i element pamięciowy nie jest tu potrzebny.
W danej rundzie gracze wykładają po 1 swojej karcie na stół, starając się, by tworzyły ciąg rosnący, czyli od najmniejszej do największej. Trudnością w tej grze jest zakaz komunikowania się w jakikolwiek sposób. Ani słowa, ani znaki niewerbalne nie mogą być przez graczy używane. Można pomyśleć, że to loteria. Uda się albo nie. Jest w tym jednak pewien zamysł, o którym napiszę w podsumowaniu.
Każdą rundę rozpoczyna się od koncentracji. Gracze kładą dłonie na stół i gdy są już gotowi rozpocząć grę, zabierają je ze stołu. Ten element wyciszenia można wykonać w każdym innym momencie gry, mówiąc po prostu stop. Po właściwym wyłożeniu kart przez graczy, rozpoczyna się kolejny poziom z większą liczbą kart w ręku. Zakończenie niektórych poziomów daje graczom również dodatkowe karty żyć i shurikenów. W trakcie rundy gracze mogą stracić kartę życia za niewłaściwą kolejność zagranych kart. Jeśli jakiś gracz zauważy, że zagrana karta ma wyższą wartość niż trzymana przez niego karta, to musi wstrzymać grę. Zespół traci 1 kartę życia, a wszyscy odrzucają z ręki karty o wartościach niższych od właśnie zagranej karty. Runda jest kontynuowana z kartami, jakie pozostały graczom. Ciekawym elementem gry są karty shuriken. Jeśli wszyscy gracze wyrażą zgodę, to każdy gracz odrzuca z ręki najniższą swoją kartę, a w zamian traci się kartę shuriken. Ta karta pozwala graczom oszacować poziom od jakiego mogą pojawić się karty w rękach współgraczy. Gra toczy się przez kolejne poziomy, dopóki gracze mają karty życia. Wygrana pozwala graczom grać dalej, ale w ślepo. Rozgrywka zaczyna się od 1 poziomu, a zagrane karty umieszcza się w zakrytym stosie. Na koniec rundy sprawdza się właściwe zagranie kart – każda pomyłka to utrata karty życia.
Poczuj czas
Choć nam gra przypadła do gustu, to zdaję sobie sprawę, że nie każdemu się spodoba. Całkowite poddanie się losowemu rozdaniu kart, zakaz komunikacji na temat posiadanych kart, układanie kart w szeregu rosnącym nie każdego uwiedzie. Siadając do The Mind trzeba być świadomym mechaniki i sensu tej zabawy. Przy użyciu kart uczestniczy się w swoistego rodzaju eksperymencie, mającym na celu… synchronizację między graczami. Gra opiera się na wyczuciu czasu i graczy, intuicji przy zagrywaniu kart. Wiadomym jest, że karty o najniższych wartościach należy jak najszybciej wyłożyć na stół, te z wysokimi wartościami muszą czekać znacznie dłużej. I właśnie to wyczekiwanie graczy daje ogrom emocji. Napięcie przy wykładaniu kart opiera się właściwie na systemie zero jedynkowym – uda się lub nie. Wierzcie mi jednak, że w zaangażowanym zespole, już po kilku rozgrywkach gra się coraz lepiej i skuteczniej, choć nie ma żadnej gwarancji na zwycięstwo. Mimo wszystko rządzi tu fortuna. Ktokolwiek siada do tej gry, ma w pewnym momencie myśl, że przecież można by liczyć sekundy i wyrzucać karty w tym rytmie. Problem polega na tym, że każdy liczy inaczej, szczególnie w głowie. Rytm nie jest taki sam. Nikt jednak nie mówił, że trzeba liczyć, ważniejsze jest wyczucie i również obserwowanie tego co przy stole się dzieje. Gracz czekający na innych sugeruje, że ma wysokie wartości, a każde zawieszenie graczy najlepiej zatrzymać hasłem stop i ponowną synchronizacją.
Gra działa, wciąga odważnych i pokazuje, że przy oryginalnym pomyśle, w sumie mało growym, można się świetnie bawić (lub nie – sami musicie ocenić swój status w tej grze). Nawet można pokusić się o stwierdzenie, że jest ciekawym narzędziem uczącym słuchania instynktu, wczuwania się w innych graczy, uczącym działania we wspólnym rytmie. Refleks i cierpliwość też są tu rozwijane. Gra mocno angażuje, skupia uwagę graczy i intryguje. Emocje stopniowo się zwiększają, a każda kolejna runda jest coraz trudniejsza. Wiecie, już 4 karty w ręku każdego z graczy to emocjonalne wyzwanie. Niczym pojedynek rewolwerowców w samo południe. The Mind zawładnęło moim umysłem i cieszę się, że mogłam tę grę poznać.
Link BGG
Grę kupicie w sklepie www.planszomania.pl