Julka prezentuje: Obłędny rycerz

Dzieci w moim wieku grają dużo na komórkach, przez Internet albo na konsolach. Szkoda, że nie znają Obłędnego rycerza. To świetna gra przygodowa, opowiadająca o rycerzu ratującym księżniczkę. Są tu życia, poziomy czyli levele, przeszkody, wrogowie i boss. Można grać samemu i z innymi dziećmi. I fajnie, że bez prądu. Szok, no nie?

W tajemnicy powiem wam, że jak gram z koleżankami to trochę oszukujemy (mama: bardzo oszukujecie). Chcemy zawsze wygrać. Gramy z zasadami, ale jakoś po chwili już naginamy je dla siebie. Śmiejemy się bardzo przy tym i gramy dalej. Jak gram z kimś dorosłym, to już tak jak trzeba. I też jest super, ale trudniej.

Elementy gry

Obłędny rycerz to gra piękna i kolorowa. Przed grą z pudełka robię planszę do gry: mocuję 4 plastikowe dźwignie, na nich zawieszam dziurkowaną plastikową planszę, a na wierzchu kładę odpowiednią mapę świata. Mapa zależy od tego gdzie ostatnio skończyła się rozgrywka, ale można też grać od początku. Map jest 20, każda jest inna, mają różnie rozmieszczone przeszkody: dziury i dziurki, łuki, głazy i płoty, są też dynamity, strażnicy i boss. Mapy są kolorowe i narysowane tak jakby były widziane z lotu ptaka. Podzielone są na 4 światy, każdy coraz trudniejszy. Najważniejszym i najfajniejszym elementem gry jest plastikowy rycerz. Jest to duży pionek z ruchomą kulką na spodzie. Dzięki niej może jeździć po planszy. Jest strasznie szybki, więc uważajcie. Jak złożę planszę to naprawdę zachwyca mnie. Są też znaczniki serca czyli żyć, licznik życia i tekturowy save – tu zapisuję ilość żyć i level.

Zasady gry

Najpierw wybieram tryb gry. Jak gram z koleżankami to wybieramy mapy z jednego świata, żeby szybciej wygrać. Z mamą gramy zawsze wielką wyprawę – musimy przejść wszystkie mapy, ale nie zawsze nam się udaje. I nie gramy na czas, bo to za dużo nerwów.

Każda osoba siada przy 1 dźwigni. Jak jest nas mniej, to obsługujemy więcej dźwigni. Dźwignie podnoszą planszę, dzięki czemu rycerz, dynamity, pionki strażników i bossa przesuwają się po śliskiej mapie. W tej grze trzeba przesunąć rycerza do mety i wykonać misje, zależne od rodzaju mapy. Rycerz ma dużo do zrobienia:

  • musi iść świetlistą ścieżką lub jakąś inną drogą i nie wpaść w pułapki (to są duże dziury),
  • nie może przewrócić lasek dynamitu,
  • musi spychać strażników w pułapki, dowolnie lub zgodnie z numerami,
  • musi wepchnąć bossa do pułapki,
  • musi przesunąć dynamit w określone miejsca.

Na końcu, jak nie straci wszystkich żyć to zwycięża i ratuje księżniczkę. Nie myślcie, że to łatwe. Każdy wypadek na planszy to utrata życia, co oznacza się przesuwając drewniane serduszko na małej tekturowej planszy. Ja wolę grać na najłatwiejszym poziomie czyli z 5 życiami, ale można też zacząć grę z 4 lub 3. Życie można odzyskać wchodząc rycerzem na serduszko na mapie. Na większości map, gdy rycerz się przewróci lub wpadnie do dziury, to trzeba go znów położyć na polu startu, a pozostałe elementy zostają tam, gdzie je rycerz przepchnął. Dwie mapy, nr 10 i 20, trzeba przejść bez pomyłek.

Moja opinia o grze

Obłędny rycerz jest fantastyczną grą. Wymaga cierpliwości i precyzji. Grałam sama, grałam z mamą i koleżankami. W 4 osoby trudno dogadać się, kto kiedy podnosi planszę. Dzieci też nie umieją delikatnie podnosić dźwigni. A właśnie w tej grze trzeba być dokładnym, cały czas patrzeć na rycerza i ruchome elementy, i reagować. Dlatego najlepiej to się gra według mnie w 2 osoby – każdy opiekuje się 2 dźwigniami, szybko ustalamy co robić, a reakcje są właściwe. Gra jest piękna, wciągająca i wcale nie łatwa. Ja ją uwielbiam i bardzo polecam każdemu dziecku.

Co o grze mówi mama?

Ruch rycerza na planszy to efekt podnoszenia plastikowej ramki przy pomocy 4 dźwigni, ustawionych na 4 bokach pudełka z grą. Operowanie dźwigniami nie jest takie proste – trzeba wiedzieć kiedy nacisnąć mocniej by wyżej podnieść planszę, kiedy słabiej, by elementy ruszyły się nieznacznie, kiedy połączyć ruch 2 sąsiadujących dźwigni, a kiedy wprawić planszę w delikatny ruch drgający, by rycerz nie przejechał w niewłaściwe miejsce. Trzeba ogromnej precyzji w działaniu, koordynacji, pełnej koncentracji, trzeba też reagować na niewłaściwe działanie współgraczy. Można się spocić przy tej grze, szczególnie wtedy, gdy gra się całą kampanię. Obserwując córkę przy grze solo, widziałam ogromną koncentrację na polu gry. Od niej zależała bowiem cała wyprawa ratunkowa. Najbardziej jednak podobała mi się jej rozgrywki w 2-4 osób. Wspólne śmiechy, wymiana uwag, dyskusje, planowanie, zabawne komentarze, a nawet drobne kłótnie to ważny element rozwojowy dla młodych ludzi. Kooperacja nie jest taka prosta, czego właśnie dzieci się tu uczą.

Bardzo podoba mi się sposób w jaki ta gra nawiązuje do gier komputerowych. Różne poziomy, utrata żyć i ich zdobywanie, różne misje do wykonania, oraz walka z bossem. Świetnym pomysłem jest też tekturowy element gry pozwalający „zapisać” stan gry – jeśli brakuje czasu, albo dziecko utraci cierpliwość, taki save zachęca do kontynuacji wyprawy. Obłędny rycerz jest świetnym pomostem między grami planszowymi a komputerowymi. Przykuwa uwagę dzieci pomysłem, wykonaniem i mechaniką. A co najważniejsze, pokazuje dzieciom, że poza światem wirtualnym istnieją równie atrakcyjne formy spędzania wolnego czasu.

Mnie samą gra bardzo wciągnęła i stwierdzam, że mimo dziecięcej oprawy graficznej i bajkowej tematyki, taka zręcznościówka to dobry pomysł na granie z dorosłymi. Tak dla relaksu i poprawy humoru. Choć z tym ostatnim może być gorzej, jeśli gracze są nerwowi – w końcu o błąd w tej grze bardzo łatwo, szczególnie wtedy, gdy gra się na czas (toż to zagłada!).

Bardzo polecam tę grę wszystkim rodzicom, którzy szukają niebanalnej planszówki dla swoich pociech.

Korekta tekstu: mama

0 Udostępnień