Julka prezentuje: Pojedynek Superbohaterów

Mama mówi, że już czas żebym więcej grała w gry dla starszych niż dla dzieci. No to np. gram z nią w Pojedynek Superbohaterów. To nie jest gra dla dzieci, ale o niej wam napiszę. Ja sobie z nią radzę, mimo, że na pudełku jest napisane, że to gra od 14 roku życia. I powiem wam, że jak macie dzieci ambitne i cierpliwe, albo macie młodzież w domu, kochającą świat science-fiction*, to taka gra jest dla nich świetna. Dorosłym też się bardzo spodoba.

Dlaczego tę grę wam polecam?

Tematyka i grafiki nawiązują do świata znanego z komiksów i filmów z Supermanem, Batmanem, Wonder Woman i in., czyli z Superbohaterami. Kto gra w tę grę, ten może wcielić się w jedną taką postać. Fajne to. Obrazki są świetne, lubię je oglądać i jest ich strasznie dużo. Tu są różne postaci: dobre i złe; różne miejsca zwane lokacjami, supermoce i ekwipunek. Tu się walczy ze złymi, choć też dokucza innym graczom-superbohaterom – każdy chce być w końcu najlepszy.

Cała gra opiera się na kartach. Gry dla dzieci mają plansze, pionki, żetony, a tu są tylko karty. Bardzo dużo kart. Na kartach są różne informacje: nazwa, rodzaj, koszt, punkty zwycięstwa i opis działania karty. Jak dziecko bierze te karty do ręki, to na pewno robi się mądrzejsze, bo trzeba czytać i myśleć nad opisem, by wiedzieć jak karta działa. Ja już w kilka takich gier grałam, ale nie wszystko w nich rozumiem i pytam po prostu mamę, czy tak mogę użyć jakąś kartę. Jestem starsza, to już lepiej gram. W Pojedynku Superbohaterów są w sumie bardzo czytelne opisy działania, więc każde mądre dziecko sobie poradzi. Na początku z pomocą rodzica, a potem już będzie wszystko wiedziało.

Budowanie talii to mechanika gry, o której mi mama mówiła, że jedni ją lubią, a inni nie. Mnie się spodobała bardzo dzięki właśnie tej grze. Każdy zaczyna grę z takimi samymi kartami. Są słabe, kilka w ogóle niepotrzebnych i wkurzających. W trakcie gry talia własnych kart robi się coraz grubsza i fajniejsza, przez co w ogóle nie jest nudno. Każda rozgrywka jest też zupełnie inna. W swojej turze, z własnej talii dobieram losowo 5 kart do ręki. Te karty zagrywam przed siebie na stół, w dowolnej kolejności i liczbie, oraz wykonuję to co na nich jest napisane. Jeśli zgrane karty mają jakieś punkty mocy, to sumuję je i za nie kupuję nowe karty. Nie zawsze mam tyle punktów, by kupić coś ekstra, ale staram się nie marnować punktów mocy i powiększam talię. Zakupy to nie jedyna przyjemność. Karty mają różne działanie – zawsze pomagają mi, ale też mogą dokuczać innym graczom. To się nazywa negatywna interakcja. Na koniec mojej tury znów dobieram 5 kart do ręki, a zużyte odrzucam na swój stos – gdy już nie mam kart, to tasuję wszystkie odrzucone i z nich zabieram kolejne karty. Jest to losowe, ale jak się ma dużo nowych kart, to zawsze jest coś ciekawego do zrobienia.

Superłotrzy to specjalne karty. Można je kupić, tak jak inne karty z banku kart (5 odsłoniętych kart na środku stołu), są jednak drogie. Trzeba je kupować z 3 powodów: dają punkty zwycięstwa na koniec gry, wzbogacają talię o nowe działanie, są celem gry i kupienie ostatniej karty kończy rozgrywkę. Gdy kupię Superłotra to kładę go od razu na stos moich kart odrzuconych, tak jak inne kupione karty. Szkoda, że nie można go od razu wykorzystać. Nowy Superłotr pojawia się na koniec tury i wtedy atakuje wszystkich graczy. To już nie jest tak wesołe, jak dokuczanie innym graczom.

Kiedyś jak nie mogłam zasnąć, to grałam z mamą i tak mi dobrze szło, że mama przegrała. Trochę długo liczyłam punkty zwycięstwa, ale warto było trochę się pomęczyć. Potem szybko zasnęłam i spałam jak zabita, nawet gadałam przez sen o grze. Ta gra jest świetną rozrywką i uczy kombinowania, zmusza do czytania ze zrozumieniem, ma proste zasady i za każdym razem jest inna i wciągająca. Jakbym miała wybrać sobie ją na prezent, to bym właśnie ją chciała. Mamy też dodatek do tej gry, ale o nim napisze mama, bo ja jeszcze w niego nie grałam. Jak będą jeszcze jakieś dodatki, to w pudełku jest na nie miejsce. Trzymam kciuki, żeby pudełko było pełne.

Pojedynek Superbohaterów jest super.

Korekta tekstu: mama.

*W miejsce wyrazu science-fiction pojawiło się słowo Marvela. Wywołało to sporo śmiechów u fanów i znawców. Julka miała na myśli właśnie cały świat science-fiction. Moja wina, że nie skorygowałam tego we właściwym momencie. Jednak przy okazji dowiedziałam się, że narażam dziecko na pośmiewisko, że stylistyka i merytoryka niska. Dziękuję gracze.

Link BGG

Grę kupicie w sklepie www.planszomania.pl

0 Udostępnień