SHERLOCK – nowa seria gier detektywistycznych
SHERLOCK to seria niezależnych od siebie gier karcianych, opowiadających różne detektywistyczne historie. Zadaniem graczy jest wspólne rozwiązywanie zagadek, poprzez analizowanie losowo pojawiających się w grze wskazówek. Obok Exitów z wydawnictwa Galakta i Escape Roomów z wydawnictwa FoxGames, gry Sherlock znalazły dla siebie miejsce w moim domu.
Cała seria gier SHERLOCK będzie pojawiała się w niewielkim nakładzie. Gra jest jednorazowa i nie niszczy się w niej elementów, stąd pewność, że gracze będą się wymieniać miedzy sobą lub sprzedawać. Oczywiście z pominięciem takich kolekcjonerów jak ja. Po rozegraniu 3 dostępnych gier czuję się mocno wciągnięta w serię i z niecierpliwością czekam na kolejne odsłony tej gry. Warto tu jeszcze wspomnieć, że seria otrzymała rekomendację kapituły konkursu Spiel des Jahres 2019 r.
Ze względu na zawarte treści gra jest przeznaczona dla graczy od 12 roku życia, natomiast zasady są bardzo proste – właściwie to gracz musi umieć czytać, by móc uczestniczyć w rozgrywce. O tym czy wciągnąć w zabawę dzieci, rodzice decydują sami. Z moją córką bawiłyśmy się świetnie. Zasady gry są wspólne dla każdej gry z serii. Na początek gracze zapoznają się z klimatycznym wprowadzeniem do danej gry. Można je przeczytać lub skorzystać z kodu QR i odsłuchać nagranie. Kod znajduje się na zewnątrz pudełka i w instrukcji. Będąc w Empiku, gdzie można gry kupić, możecie już odsłuchać wstępną historię.
Grę rozpoczyna się od położenia na środku stołu karty #1, pozostałe karty należy przetasować i rozdać określoną liczbę graczom. Pozostałe karty umieszcza się w zakrytym stosie, z którego gracze będą dobierać kolejne fragmenty układanki. Gracz w swojej turze wykonuje jedno z poniższych działań:
- Ujawnia wskazówkę – czyli kładzie wybraną kartę z ręki na środek stołu. Jej treść jest jawna dla wszystkich graczy.
- Odrzuca wskazówkę – czyta na głos treść karty umieszczoną w ramce ze spinaczem lub podkreślony fragment, a następnie odkłada kartę do pudełka, nie ujawniając całej treści. Sumarycznie gracze muszą odrzucić minimum 6 kart.
Na koniec tury gracz dociąga nową kartę ze stosu. Gdy wszystkie karty ze stosu i z rąk graczy zostaną zagrane, gracze rozpoczynają analizę treści kart i dyskusje. To również czas by przedstawić treść odrzuconych kart (bez ich podglądania). Następnie należy otworzyć instrukcję i przeczytać 10 pytań z wyborem odpowiedzi. Po ich udzieleniu sprawdza się rozwiązanie zagadki. Całą historię znajdziecie w instrukcji wraz z prawidłowymi odpowiedziami. Każda dobra odpowiedź daje 2 PZ, każda ujawniona karta bez ważnej wskazówki daje -1 PZ (ich lista jest w rozwiązaniu). Końcowe wyniki porównuje się z tabelą, wtedy to dowiecie się jakimi jesteście detektywami.
Zagrałam w 3 gry z serii. Jedną z nich w wariancie solo, jedną w 2 osoby, jedną w 4 osoby. Wariant solo pozbawiony był najlepszej części zabawy czyli wspólnych dyskusji, domysłów, rozdzielenia informacji między graczami i niewiadomej związanej z odrzucaniem kart przez innych graczy. Te właśnie elementy stanowią o atrakcyjności gry. One sprawiają, że gra ożywa w świadomości graczy. Historie są ciekawe i z życia wzięte, w każdej jest ofiara i sprawca, są narzędzia i motywy, ale też nieznaczące wątki, mylące detektywów. Trudno mi określić poziom trudności, bo wszystko zależy od graczy. Na pudełku oznaczono średni dla Ostatniego wezwania i Klątwy Inków, zaś Śmierć 4 lipca ma najwyższy poziom. Ta ostatnia historia przestała mi się podobać po przeczytaniu pytań i udzieleniu odpowiedzi. Po prostu całość okazała się wielką niewiadomą. Niemniej w trakcie zdobywania informacji wszystko było intrygujące. Długość rozgrywki zależna jest również od graczy i ich analiz, my kończyliśmy grę zwykle po 40 minutach. To bardzo dobrze zagospodarowany czas wolny. SHERLOCK w 3 odsłonach okazał się świetną zabawą dedukcyjną, zachęcam więc do poznania serii.
Epilog: Na koniec opowiem wam śmieszną historię z akcją promocyjną wydawnictwa. Przed pojawieniem się gier SHERLOCK w Empiku (ma wyłączność), otrzymałam niezapowiedzianą przesyłkę. Karton, w środku szara koperta A4 z klimatyczną pieczęcią odbitą w lace. Demonstracyjna talia kart z krótką historią, lupa i kartka z jakimiś liniami. Te linie okazały się tajemniczą wiadomością, niestety zapisaną tak małą czcionką, ze lupa nam nie pomogła (wzrok po 40tce już nie ten). Wydawca poratował. Nie bardzo wiedząc, co zrobić z kartami, zapoznałam się z ich treścią po prostu wykładając na stół, czytając i układając całość w głowie. Tektury i koperty kilka godzin wcześniej zostały zgarnięte na makulaturę. 2 dni później… rzuciło mi się w oczy zdjęcie na FB, na którym ktoś pokazał ukryty w kopercie pendrive z instrukcją do gry. I zaczęło się. Przeszukanie makulatury w domu, dwukrotne przeszukanie makulatury w garażu. Koperta wyparowała. Wieczorem dostałam telefon – „Znalazłam kopertę, ale w niej nic nie ma” – „Jak to nie ma? Przynieś proszę do domu”. I faktycznie, na dnie koperty, pod warstwą szarego papieru był pendrive. Grę sobie trochę zepsułam, ale kolejne już wiedziałam jak zagrać. Marny ze mnie detektyw, za to pomysłodawczynie z wydawnictwa NK genialne.
Gry wydało wydawnictwo: