Julka prezentuje: Colour Catch
Colour catch to kompaktowa łamigłówka dla bardziej wymagających osób. Można ją swobodnie zabrać ze sobą na wakacje. Nie zajmuje dużo miejsca, mimo, że jest większa od gier magnetycznych. Wszystkie elementy i książeczka z zadaniami mieszczą się w opakowaniu złożonym z planszy i przezroczystej pokrywy. Wytrzymałość tego opakowania testowałam na innych łamigłówkach z serii – wszystkie wyszły bez szwanku z mojego szkolnego plecaka.
Colour Catch zostało solidnie wykonane i nie odbiega od pozostałych łamigłówek. Podczas rozwiązywania zadań używa się: planszy złożonej z 9 kwadratów w 4 różnych kolorach oraz 5 płytek z żabami, jaszczurkami i ważkami. W wykonaniu bardzo podoba mi się faktura płytek, przypominająca kamienie. Świetny jest też przezroczysty plastik, użyty dla zwierzątek – po nałożeniu na kolorową planszę, uzyskują one różne kolory.
Wszystkich zadań w książeczce jest 60 i zostały one podzielone na 4 stopnie trudności. Poziom starter przeznaczony jest nie tylko dla najmłodszych osób. Każdy gracz musi od niego zacząć, by zrozumieć zasadę umieszczania płytek na planszy. Dzięki zastosowanym podpowiedziom, łatwiej jest się tego nauczyć. W każdym zadaniu pokazano:
- jakie kolory mają wszystkie żaby i jaszczurki,
- kolory niektórych ważek,
- które żaby i jaszczurki zjadają określone ważki.
Gracz musi tak ułożyć płytki na planszy, aby wszystkie warunki zadania zostały spełnione.
I wiecie co, nawet poziom starter wymaga myślenia (od zadania 6)! Każde moje rozwiązanie porównywałam z odpowiedziami znajdującymi się na końcu książeczki (dla ułatwienia, wyraźnie zaznaczono, które zwierzęta zjadają ważki). To już świadczy o poziomie trudności. Z mamą śmiałyśmy się często z jej ulubionego pytania: „skąd wiesz, że to tak ma być ułożone?”. Opowiem więc na przykładzie zadania 18. Na płytkach jest 9 zwierzątek. Zgodnie z zadaniem: wszystkie zielone pola, czerwone i 1 żółte to żaby lub jaszczurki. Wszystkie niebieskie pola muszą być ważkami. Czerwona żaba musi zjeść żółtą ważkę, więc trzeba tu użyć 2 płytek. W dodatku żółte pole obok czerwonego musi mieć ważkę, stąd drugie żółte pole w rogu planszy będzie miało jaszczurkę. Zaczynam układać od żab, bo są tylko 2 – mam więc 2 możliwości, które sprawdzam. Do tego biorę pod uwagę, że tylko 2 żaby coś zjadają, a reszta nie może być ułożona pyszczkami w kierunku ważek.
Te zadania rozwiązuje się powoli. Myśli się cały czas, ale też korzysta z metody prób i błędów. Od pierwszego do ostatniego zadania. Mnie jeszcze zostało do zrobienia kilka z ostatniego poziomu. Dawno nic tak nie zmęczyło mojej głowy i jestem mega zadowolona. Mama stwierdziła, że to na razie najciekawsza łamigłówka z naszych nowości. Ciekawa jestem, jak wy sobie z nią poradzicie?
Grę wydało wydawnictwo: