Boarding

Gry logiczne zajmują szczególne miejsce w moim domu. Uwielbiam nie tylko łamigłówki, ale i właśnie taki rodzaj gier. Nie ociekają klimatem, zwykle mają surową oprawę graficzną i tematykę przyklejoną na siłę. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, bowiem myślenie jest tu najważniejsze.

Jakiś czas temu, z logiem wydawnictwa Nasz Księgarnia, pojawiła się świetna gra logiczna Boarding. Celem tej gry jest zdobycie jak największej liczby punktów zwycięstwa, za rozlokowanie pasażerów na pokładzie samolotu. Wydawać by się mogło, że jest to proste zadanie, niestety pasażerowie mają swoje wymagania. I tak, dzieci muszą być otoczone dorosłymi, zakochani siedzieć razem, podobnie jak ekolodzy, turyści czy biznesmeni. Samo życie – praca z klientem nigdy łatwa nie była.

Już w trakcie pierwszej rozgrywki zauważycie, że tematyka współgra z mechaniką. Rozmieszczanie drewnianych znaczników, reprezentujących 5 grup pasażerów, na planszach przedstawiających pokład samolotu, jest naprawdę klimatyczne. I piekielnie trudne.

Każdy gracz rozpoczyna grę z planszą i 6 znacznikami voucherów. Plansza jest dwustronna i różni się liczbą oraz wielkością sektorów dla pasażerów. Strona z 2 sektorami przeznaczona jest dla 4 graczy, ta z 3 – dla 1-3 osób. Vouchery to środek płatniczy za pomijane karty pasażerów. Ten zasób nie jest tracony bezpowrotnie, a przy właściwym dobieraniu kart, można utrzymać go na satysfakcjonującym poziomie. Najważniejszym elementem gry są karty pasażerów. Gracze mają dostęp do 4 odsłoniętych kart, które są każdorazowo uzupełniane w ściśle określony sposób. W talii znajduje się 81 kart, w tym 9 trudnych, wskazujących rodzaj  i ilość pasażerów, ich miejsce na pokładzie oraz efekty specjalne (darmowe wyproszenie 1 pasażera, rozmieszczenie znaczników w 2 sąsiadujących sektorach, pominięcie dowolnego znacznika, dodatkowy punkt na koniec gry). Karty są różnorodne, co jest niewątpliwym atutem gry.

W swojej turze gracz wybiera 1 z 4 odkrytych kart pasażerów. Pierwsza jest darmowa, kolejne trzeba opłacić znacznikami voucherów. Jeśli gracz zdobywa kartę z voucherami, to umieszcza je w puli dostępnych dla siebie znaczników. Po wzięciu karty, gracz dobiera wskazane znaczniki pasażerów z puli ogólnej i umieszcza je na swoim pokładzie, we wskazanych miejscach. Kartę można dowolnie obracać i jeśli nie wskazuje inaczej, to wszyscy pasażerowie muszą znaleźć się w tym samym sektorze. Chcąc zrealizować daną kartę, trzeba czasem wyprosić pasażera z pokładu, umieszczając go koło swojej planszy. Następnie kartę odrzuca się lub pozostawia, jeśli ma ikonę punktu zwycięstwa. Na koniec tury gracz uzupełnia pulę ogólną nową kartą pasażera. Gra kończy się, gdy zostanie wyczerpany 1 z kolorów znaczników pasażerów.

Gra oferuje 3 dodatkowe warianty:

  • z 9 kartami trudnymi, mieszanymi z talią podstawową,
  • z kartami wydarzeń (15 rodzajów) pozwalającymi zdobyć dodatkowe punkty, 1 taka karta, dobrana losowo, obowiązuje przez całą grę,
  • wariant 1 osobowy, wprowadzający sporo zmian w mechanice i 3 scenariusze do rozegrania.

Punkty zwycięstwa przyznawane są za: każde 2 znaczniki zakochanych (5 PZ), każde dziecko otoczone z 4 stron dorosłymi (3 PZ), największe grupy siedzących obok siebie biznesmenów, turystów czy ekologów (po 1-2 PZ za każdy znacznik), całkowicie zapełniony sektor (8 PZ), niewykorzystane vouchery (½ PZ), wyproszonych pasażerów (-2 PZ) i puste fotele (-1 PZ).

Boarding to gra wykonana jak zwykle bardzo solidnie. Jest ładnie zilustrowana, choć komiksowa kreska obsługi samolotu z plansz nie współgra z okładką i rewersami kart. Mojej córce nie podobała się również stewardesa na froncie pudełka. Dzieci mają po prostu własne poczucie estetyki. Istotna jest jednak sama gra.

Zasady są bardzo proste, jednak realizacja zadań z kart pasażerów jest trudna. Nawet bardzo trudna. W ciągu kilku początkowych tur, gdy miejsc w sektorach jest dużo, zadania realizuje się łatwo. Wybór karty pasażera przebiega więc sprawnie. Jednak już na tym etapie trzeba planować. Jest pewne przysłowie, które dobrze ilustruje dalszy przebieg gry – im głębiej w las, tym więcej drzew. Analiza własnego pokładu jest coraz wolniejsza, gracze rozmyślają nad doborem karty, ciągle ją obracając w wyobraźni i próbując upchnąć pasażerów w fotele, optymalną realizacją zadania, przymusem usuwania znaczników (by zrobić miejsce na nowe). Gracz ma również w świadomości, że nie można lekką ręką pozbywać się znaczników voucherów, szybko raczej nie wrócą, a 6 to naprawdę bardzo mało. Można się ich pozbyć nawet w 2 turach. Muszę przyznać, że rzadko zdarza mi się pełna satysfakcja z uzyskanego wyniku końcowego. Na szczęście w rozgrywkach 2-4 osobowych konkuruje się z innymi i te wyniki są po prostu porównywane między graczami. Trochę lżej się na sercu robi. Jednak w wariancie solo porażki są częste i bolesne. Mimo tego, gra tak wciąga, że chętnie się do niej wraca, co więcej, każda rozgrywka jest tak naprawdę niepowtarzalna. Losowy dobór kart jest tu bardzo pomocny. Ważne jest też, że można w tę grę po prostu grać bez większych analiz. Tak trochę na żywioł, niczym dzieci i czekać jak się wszystko potoczy. To też przyciąga. Gra jest naprawdę świetna i jeśli lubicie takie intelektualne wyzwania, to koniecznie zagrajcie.

0 Udostępnień