Spiskowcy
Z pobliskiej kaplicy dobiegła zebranych inkantacja „Sancta Maria, mater Dei, ora pro nobis peccatoribus”.
– Spisek! – zakrzyknął Książę odpychając dziwnie uśmiechniętego Kuglarza.
– Szeptałem ci o tym, panie – odrzekł Wróżbita o wzroku szaleńca.
Szpieg ukryty za kotarą mocniej naciągnął kaptur. Wiedział, że w nocy rozpocznie się coś znacznie gorszego dla Księcia. Najazd. Jedynym zagrożeniem był książęcy strażnik, który miał oczy i uszy w całym zamku. Znał jednak jego słaby punkt – Karczmarkę, a że dziewczę było naiwne, sam wyciągnął od niej wiele sekretów zamkowych notabli.
– Ile zostało w skarbcu? – zapytał Książę.
– Niewiele, panie – Bankier zaczął nerwowo stykać palce rąk czując na sobie wzrok Biskupa. Wiedział, że jeśli Biskup go wyda, pierwszy stanie na szafocie. Biskupowi wszyscy wierzą, choć to on przewodzi spiskowi i to on ma władzę jego zatrzymania.
W tym momencie gdzieś w ciemnej uliczce Handlarz zabrzęczał monetami. Transakcja była bardzo udana – klucz do zamkowego składu broni już mu nie ciążył w sakwie. Spiskowcy biegli w stronę zamku. Wiedzieli, że wygra ten kto ma przewagę.*