Reiner Knizia dzieciom #2 – małe a cieszy

Dorośli są bardzo tolerancyjni wobec gier dla dzieci… jeśli dzieci posiadają. Jednak są takie tytuły, do których nawet na siłę nie da się ich zaciągnąć. Największy opór stawiają zwykle mężczyźni, siadają do gier, które im się podobają, zaś kobiety, zwykle o łagodnym usposobieniu, potrafią poświęcić się dla swoich pociech i zagrać z nimi we wszystko. Jako mama rozumiem, że mechanika musi być prosta, łatwa do zapamiętania, wykonanie musi być na najwyższym poziomie, tak by przyciągać uwagę odbiorców.

Czytaj dalej

Reiner Knizia dzieciom #1 – małe a cieszy

Reiner Knizia zaprojektował dla najmłodszych graczy ponad 100 tytułów. Tak naprawdę trudno je zliczyć, bo te same mechaniki często pojawiają się w różnych oprawach graficznych i pod zmienionymi nazwami. Wszystkie te gry opierają się na prościutkich mechanikach, choćby technikach zapamiętywania lub rzutach kośćmi. W ogólnym zarysie, mechaniki są bardzo do siebie podobne, różnicują je szczegóły.

Czytaj dalej

Tarantula tango

Tarantula tango ma u mnie specjalne względy. Przez to tango. Tango można tańczyć, tango można grać, a nawet śpiewać. Astor Piazzola, argentyński wirtuoz bandoneonu i twórca nuevo tango, byłby mocno zdziwiony słysząc, że w tango można nawet grać. Tarantula tango to właśnie takie piazzollowe tango. Jest oryginalne, rytm jest wyraźny, ale równocześnie ulega wyraźnym zakłóceniom, harmonia odbiega od tradycji, oraz stosowane są niekonwencjonalne sposoby gry. Do tego charakterystyczne są glissanda – płynne przejścia od jednego miejsca (w muz. dźwięku) do drugiego. Ach to Libertango, znaczy się tarantulatango.

Czytaj dalej

Grand Prix – Ostatnia prosta

– Lecimy!
– Dokąd?
– Na GP Wielkiej Brytani!
Pomyślałam: Znowu będę siedziała na trybunach i patrzyła jak bolidy mkną po torze Silverstone. Całe 52 okrążenia ludzie będą się emocjonować, słuchać ryk silników, patrzeć na palone gumy i przeżywać kolizje, będą wymieniać nic mi nie mówiące nazwiska i cieszyć się lub kląć. Nuda. Rzekłam więc na głos:
– Bardzo się cieszę!
Wiecie, jak typowa kobieta – pomyślałam jedno, powiedziałam drugie, a zrobiłam trzecie.
– To co, może kolejna partyjka w Grand Prix Knizii?

Czytaj dalej

My First Activity

Activity My First znam już od wielu miesięcy i nie mogłam się doczekać na jej polską edycję. W trakcie rozgrywek z przedszkolakami uznałam ją za genialną grę, aktywizującą całą grupę dzieciaków. Nie wspominając już o mojej 4,5 latce, która oszalała na punkcie tej gry – codziennie musimy zaprowadzać słonie do wodopoju i już, nie ma dyskusji, nie ma zmęczenia czy innych spraw. Słoniom chce się pić!

Czytaj dalej

Jaki to ptak?

Zrobiło się ciepło, zdrówko u dziecka ciut lepsze, więc dużo spacerujemy. A dziecko jak to dziecko – ciągle o coś pyta. Dziś przyniosłyśmy ze spaceru kilka kwiatków i trzeba było odkurzyć album „Jaki to kwiat?”. Kwiatki to jeszcze nic takiego. Gorzej, gdy jestem pytana o owady, bo nawet książką nie mogę się wesprzeć. Jednak prawdziwy stres zaczyna się z pytaniem „Mamo, jaki to ptak?”. Nie taki, którego można zobaczyć, ale taki którego można usłyszeć. Nie wiem jak wygląda sprawa ptasich treli w dużym mieście, w Krakowie słyszałam już od 4 nad ranem gołębie gruchanie i nic poza tym. Zaś w małej mieścince, na zadrzewionym osiedlu, blisko łąk słychać bardzo wiele.

Czytaj dalej

Panic Lab czyli rzecz o mutowaniu

Hahaha! Zaśmiał się szalony naukowiec zakładając gumowe rękawice i grube okulary. Leżałam na wpół żywa, podpięta setką kabli do machiny mutacyjnej w jego laboratorium. Zbliżał się mój koniec. Szaleniec nacisnął wielki włącznik na pulpicie i zgasło światło. Ogarnęła mnie panika, a potem nastała ciemność. Nowa ja przebudziłam się z wewnętrznym przekonaniem, że proste gry imprezowe są bardzo cenne, przydatne i koniecznie trzeba mieć takie w kolekcji. Zmutowałam.

Czytaj dalej

Bzzz…Plask!

Bzzzz… Pełna koncentracja… Plask! Sezon na owady uważam za otwarty. Pająki, muchy, komary, osy, szerszenie, trzmiele i inne często naruszają moją prywatność. W większości przypadków pomaga gazeta, którą wyganiam natrętne owady. Jednak czasem trzeba urządzić niezłe polowanie, wystawiając się jako wabik. Bzzzz… Plask! Mam cię! Myślałam, że z taką wprawą, nabytą już w czasach obozów harcerskich, będę mistrzem plaskania. No to się przekonałam z nową grą wydaną przez Egmont. Mowa o Bzzz…. Plask! Reinera Knizii.

Czytaj dalej

Gry planszowe – to jest to! – podsumowanie

Koniec roku szkolnego. Dzyń, dzyyyń. Ostatni dzwonek przed wakacjami ucieszy dzieciaki. Jednak nie wszyscy będą mieli wolne. W lipcu, w każdy piątek, kolejne spotkania z grami planszowymi. Tym razem w ramach Pożytecznych wakacji w Bibliotece. Miejsce spotkań oczywiście to samo.

Czytaj dalej

Gry planszowe – to jest to! – zajęcia

Zajęcia z grami planszowymi bardzo się spodobały, czego dowodem jest pewien sms otrzymany w lutym.

SMS od Eweliny: „Aga, listy na zajęcia zamknięte są już do czerwca. Listy rezerwowe przepełnione.”

Niestety na dwu godzinne zajęcia mogę przyjąć około 15 osób. Wiecie, to nie festiwal Gramy, Fair Play, czy Pionek. Nie ma sztabu ludzi wypożyczających, ani tłumaczących reguły. Jestem sama. Wiecie, dzieci są niecierpliwe, rodzice nie mają czasu na czytanie instrukcji i samodzielne próby rozgryzienia zasad. Wszystko ma być na już.

Czytaj dalej