Reiner Knizia dzieciom #2 – małe a cieszy

Dorośli są bardzo tolerancyjni wobec gier dla dzieci… jeśli dzieci posiadają. Jednak są takie tytuły, do których nawet na siłę nie da się ich zaciągnąć. Największy opór stawiają zwykle mężczyźni, siadają do gier, które im się podobają, zaś kobiety, zwykle o łagodnym usposobieniu, potrafią poświęcić się dla swoich pociech i zagrać z nimi we wszystko. Jako mama rozumiem, że mechanika musi być prosta, łatwa do zapamiętania, wykonanie musi być na najwyższym poziomie, tak by przyciągać uwagę odbiorców.

Takie gry również muszą mieć walory edukacyjne i być zabawne. Ale kochani projektanci, ja też w to muszę grać! Wybawieniem dla rodziców dzieci w wieku przedszkolnym są gry kostkowe i ciekawe wariacje na temat memory. Gry z kartami w większości przypadków bywają trudne do przełknięcia dla rodzica-gracza. Zdarzają się jednak wyjątki, czego przykładem jest Ami (wyd. Hobbity.eu). Przeglądając gry, z którymi miałam styczność, zauważyłam jedną prawidłowość. Gry naprawdę interesujące, dla dzieci i dorosłych, zaczynają się mniej więcej od 6 roku życia. Dzieci już są na tyle bystre, że można wdrażać je w ciekawe mechaniki.

Pudełko

Pudełko

Pokładałam więc nadzieję w grę  Kang-a-Roo Knizii, która jest przeznaczona dla 3-6 graczy, od 6 lat. Jest to gra karciana, gra o kolekcjonowaniu kangurów, gra, która zdobyła nominację do najlepszej gry dla dzieci w Norwegi w 2009 r. Wykonanie jest bardzo dobre, figurki wesołych kangurów są świetnie wykonane, w dodatku ze sprężystego tworzywa sztucznego. Do tego talia kangurzych kart z tłami w kolorach 11 figurek. Chcą wygrać grę, trzeba zdobyć największą liczbę kangurów. Kangury są jednak bardzo skoczne i złapanie ich, a potem utrzymanie jest bardzo trudne. Wszystko brzmi fajnie dopóki nie pozna się mechaniki. Każdy gracz zarządza 5 kartami. Wykładając na stół kartę w danym kolorze zdobywa kangura z „banku” kangurów lub od innego gracza. Gracz, któremu odbierany jest kangur może się wybronić zagrywając kartę w kolorze danego kangura. Rękę uzupełnia się do 5 kart. Początek każdej rozgrywki wygląda dokładnie tak samo – w zależności od posiadanych kart zdobywa się kangury z puli. Potem gracze zaczynają walczyć między sobą o torbacze. Wygrana zależy tylko od losowego rozłożenia kart, więc kangury zmieniają swoich właścicieli praktycznie do końca gry. Z punktu widzenia gracza dorosłego gra jest płytka, w prostym mechanizmie nie ma możliwości kombinowania, co zwykle można znaleźć w grach Knizii, choćby wcześniej zrecenzowanych grach kościanych. Ot, wyrzuć kartę-zabierz kangura. Festiwal losowości.

Jaką kartę zagrać?

Jaką kartę zagrać?

Gra sama w sobie nie jest zła. Z mojego doświadczenia wynika, że nadaje się tylko dla dzieci 5-7 letnich i tylko tej wąskiej grupie rozgrywka sprawia przyjemność. Dzieciom bardzo się podoba wzajemne podkradanie kangurów, ciągła interakcja. Śmieją się przy tej grze. Nadaje się przede wszystkim w grupach przedszkolnych, gdzie zawsze znajdą się chętni do grania w pełnym składzie. Mnie jednak w ogóle nie przekonuje, wiem jednak komu sprawi radość.

W pierwszej części tego tekstu postawiłam pytanie czy gry dla dzieci Reinera Knizii są naprawdę interesujące i dopracowane? Na przykładzie tych trzech gier, na przykładzie recenzowanych przeze mnie innych gier Knizii mogę powiedzieć, że oferuje gry na różnym poziomie. Każda jest dopracowana mechanicznie, dobrze wykonana, ale w większości przypadków nie są one oszałamiające. To po prostu małe gierki, które cieszą dzieci. Choć są wyjątki. O tym w następnym odcinku gier Knizii dla dzieci.

 

Grę przekazało wydawnictwo Piatnik. Bardzo dziękuję.

  • GRAFIKA: 5/5

    Estetyczne i solidnie wykonane elementy

  • TRUDNOŚĆ: 1/5

    Bardzo proste zasady

  • OCENA: 3/5

    Sympatyczna gra, ale bez głębi

 

 

0 Udostępnień