Grudniowe szaleństwo planszówkowe cz.2

Jak już wiecie z poprzedniego wpisu, grudzień to taki miesiąc w moim domu, w którym zawsze pojawia się sporo nowych gier. Niektóre są już zapakowane w ładny świąteczny papier, niektóre trafiły od razu na swoje miejsce na regale, czekając kiedy domownicy wyzdrowieją, by móc uczestniczyć w wielogodzinnych rozgrywkach. Mam nadzieję, że i ten wpis będzie dla was inspiracją na świąteczny czas.

Z ogromną radością powitałam pod moich dachem nową edycję gry Londyn wydaną przez FoxGames. Jej pierwszą wersję podarowałam znajomym i trochę się za nią stęskniłam. To lżejsza gra karciana Martina Wallace, znanego przede wszystkim graczom cięższych eurogier. Tematycznie osadzona jest w okresie od wielkiego pożaru miasta w 1666 r. do czasów bardziej współczesnych. Zadaniem graczy jest odbudowa i rozwój miasta, przy użyciu kart. W mechanice wykorzystuje się budowanie silniczka i niszczenie go w zależności od potrzeb, jest przy tym duża swoboda, ale są też ograniczenia, które nie pozwalają na zbyt szybki rozwój, w tym bardzo ciekawy mechanizm ubóstwa. Gra przeznaczona jest dla 2-4 graczy, ale najlepiej gra się w 3 osoby, ze względu na lepszy przepływ kart i przyzwoity czas rozgrywki.

Drugą grą, która powróciła na nasz stół są Potwory w Tokio Richarda Garfielda, a wydaną ponownie na naszym rynku przez Portal Games. To bardzo lekka gra kościano-karciana, z mocną dawką negatywnej interakcji. Zwycięzcą zostaje gracz, który pierwszy zdobędzie 20 PZ lub zostanie jako jedyny na polu gry. Moja osobista córka uwielbia grać tak, by eliminować innych graczy i w sumie przy takiej agresywnej taktyce lepiej grać w więcej osób niż przyjmować wszystkie razy na klatę. W grze wszystko opiera się na wynikach rzutów kośćmi, które na szczęście można przerzucać. Z uzyskanych wyników można zdobyć energię na zakup kart o stałych lub jednorazowych działaniach, można reperować zdrówko (no szkoda, że w życiu tak to nie działa), atakować przeciwników lub zdobywać PZ. Jest lekko, ale intensywnie. Ostatnio dużo radości przyniosła nam ta gra.

Kolejnym tytułem tego wydawcy jaki do nas trafił jest Khora: Rozkwit imperium. To gra strategiczna, w której gracze będą zarządzać jednym ze starożytnych greckich miast i zapewniać dobrobyt mieszkańcom. Mechanika jest łatwa do nauczenia, pod względem ciężaru jest raczej średniej wagi. Po pierwszych rozgrywkach odbieram ten tytuł jako proste i wciągające euro, z wieloma drogami do zwycięstwa. Trzeba kombinować i optymalizować ruchy, pamiętając, że los tu też sporo potrafi namieszać. Najważniejsze jest to, że po rozgrywce gracze odczuwają zadowolenie i chęć na kolejną rozgrywkę.

Wydawnictwo Egmont na święta ma też bardzo ciekawą i nietrudną grę karcianą Batman: Metal wraz z dodatkiem Batman Ninja. Jest to gra, w której buduje się talię, starając się, by były w niej jak najmocniejsze karty. Odpowiednie wykorzystanie umiejętności z kart służy nie tylko do rywalizacji z innymi graczami, ale również do walki z pojawiającymi się w grze Superłotrami, by na końcu stanąć w szranki z potężnym Barbatosem. Grę można urozmaicić dodatkiem, w którym gracz wciela się w Batmana i jego sojuszników w czasach feudalnej Japonii. Tu również rozgrywany jest ostateczny pojedynek z pięcioma Superłotrami. Rozgrywkę wygrywa gracz z największą liczbą PZ. Gra zachwyci nie tylko nastoletnich graczy, ale też każdego wielbiciela uniwersum DC.

O wszystkich powyższych grach i tych wspomnianych w pierwszej części artykułu, na pewno więcej poczytacie na moim blogu. Z racji, że pisanie zajmuje sporo czasu, to tylko wspomnę o kilku innych tytułach jakie dotarły do mnie z mojego ulubionego sklepu z planszówkami. Wśród nich znajdują się nowe łamigłówki Logiquest, Trek 12, Lamaland, Naturalnie, Cynowy szlak, World of Warcraft: Wrath of the Lich King, Praga Caput Regni i Bonfire. Dopiero po świętach dotrze ostatnia paczka z pakietem Root (podstawka i 5 dodatków), Logiquest: Wsiąść do Pociągu i dodatek do Wyspy Kotów. Jest moc, bo jest w co grać. A gdzie to wszystko zmieścić w małym mieszkaniu? W minioną sobotę pojawił się nowy mebel. Piękny regał na planszówki. Wielu z was inwestuje w regały zakupione w IKEA. Ja natomiast zainwestowałam w precyzyjną robotę stolarską. Gry znalazły właściwe miejsce, na razie rozmieszczam je raczej w dowolny sposób, byle zdążyć z porządkiem przed świętami. Zabawa w segregację będzie później.

 

 

 

0 Udostępnień