Liliput – małymi kroczkami w świat matematyki
Czy wiecie kto to jest Guliwer? Nie – usłyszałam w odpowiedzi – Ale znamy… i tu posypały się niezidentyfikowane nazwy bądź imiona bohaterów współczesnych, z (jeszcze) nie znanych mi bajek. Opowiedziałam więc dzieciom kim był Guliwer i do jakiej krainy trafił. Tak zaczęłam zabawę z grą Liliput.
Znane nazwiska są jak magnes, a gdy nazwisko kojarzy się z czymś dobrym, to przyciąganie jest jeszcze większe. Niedawno wpadła mi w ręce prosta gra dla dzieci – Liliput, którą pewnie bym nie zauważyła, gdyby nie autor – Reiner Knizia. Wśród graczy nazwisko to jest znane, pozostałym osobom nic ono nie mówi. Dr Knizia jest z wykształcenia matematykiem, obecnie zawodowym projektantem gier przede wszystkim prostych, szybkich i o eleganckiej mechanice. Taka też jest gra Liliput.
Liliput jest grą przeznaczoną dla 2-4 dzieci w wieku od 5 lat. Jest to gra oparta na mechanice memory ze sporym elementem losowym, co jest typowe dla większości gier dla dzieci. Czytając reguły zastanawiałam się czy znane nazwisko autora to wystarczająco mocny magnes, by sięgać po grę z taką mechaniką. Jak dla mnie jest magnesem i gra dostała szansę pokazania kolejnej warstwy.
W grze są dwa cele – wszyscy gracze dążą do związania Guliwera, a jednocześnie rywalizują ze sobą, chcąc uzyskać jak najniższą liczbę punktów. W grze znajduje się 30 pionków Liliputów z cyframi od 0 do 5 i symbolem węzła, umieszczonymi na spodzie pionków. Każdy gracz w sposób losowy dobiera 4 Liliputy i układa je na planszy gracza. Pozostałe pionki pozostają na środku stołu gotowe do wymiany. W grach typu memory ważne jest ułożenie odkrywanych elementów – chaotyczne rozstawienie znacznie utrudnia zapamiętywanie położenia. Polecam więc układać elementy w sposób uporządkowany, szczególnie w tej grze, również ze względu na zmienną liczbę pionków we wspólnej puli (im mniej graczy, tym więcej pionków). Gracz w swojej turze bierze ze wspólnej puli pionek, odwraca go i odczytuje na głos symbol umieszczony na jego spodzie. Podejmuje decyzje o dalszym działaniu. Pionek może albo zamienić z dowolnym pionkiem ze swojej planszy, albo z powrotem położyć na środku stołu. Ta druga czynność ma miejsce, gdy wartość liczbowa jest zbyt duża. Przy każdorazowym podniesieniu pionka trzeba głośno odczytywać ukryte symbole. Jeśli na pionku znalazł się symbol liny, wtedy jest on odkładany na planszę z Guliwerem. Po symbolicznym związaniu olbrzyma, gracz musi wymienić 1 posiadany pionek z dowolną osobą. Gra kończy się, gdy Guliwer zostanie związany 4 linami. Wtedy gracze sumują punkty na swoich pionkach.
W grze trzeba mieć trochę szczęścia przy losowaniu pionków, trzeba też mieć dobrą pamięć. Tą ostatnią wykorzystuje się do zapamiętania wartości liczbowych pionków na własnej planszy, u współgraczy i na środku stołu. Decyzyjność jest tu niewielka. Zaletą tej gry jest nauka bądź ćwiczenie znajomości cyfr w zakresie 0-5, umiejętność porównywania liczb mniejsza-większa, wśród trochę starszych dzieci proste sumowanie i co najważniejsze zachęta do nauki matematyki, którą dzieci poznają przez zabawę. Gra nie jest jakaś wybitna, ale moim małym współgraczom i ich opiekunom podobała się. Gra wywołała pozytywne emocje w grupie 4-6 latków (szczególnie lubianym przez dzieci elementem zaskoczenia) i mam nadzieję, że dzięki niej dzieci zrobiły mały krok w świat matematyki. Osobiście bardzo cenię gry, nawet tak proste jak ta, które pozwalają na rozwijanie umiejętności matematycznych i choć jestem chemikiem z wykształcenia, to zawsze będę powtarzać – matematyka jest królową nauk. Grę polecam przede wszystkim do przedszkoli, choć w domu też się sprawdzi.