Waggle dance
Gra o produkcji miodu. Mało spotykany temat i jednocześnie bardzo sympatyczny. Rzut oka na pudełko przypomniał mi wizję życia pszczół z Bee Movie i jakże ciekawą produkcję miodu w korporacji Miodex. Jednak w Waggle dance nie jest tak nowocześnie jakby sugerowała oprawa graficzna. Nie ma też produkcji z punktu widzenia człowieka. Za to odnajdziemy fragment zwykłego pszczelego życia: zbieranie nektaru, wytwarzanie miodu, powiększanie ula, składanie jaj i wylęganie się kolejnych osobników.
Szczególnie dla pań
Gra została wydana estetycznie, kolorowo i solidnie. Dość obficie wypełnione pudełko zawiera zestawy kości k6 (robotnic) dla 4 graczy: w różnych kolorach i z zastąpioną 1 przez wizerunek pszczoły. Jest też mnóstwo drewnianych znaczników: jaj i kolorowego nektaru. Do zastosowanej kolorystki mam 1 poważny zarzut – w sztucznym oświetleniu kolory czerwień, pomarańcz i róż nie są zbyt wyraźne. Znaczniki nektaru z poszczególnych kwiatów mylą się, co odbija się na drobnych pomyłkach, czasem traktowanych jak nieuczciwe zagrania współgraczy. Całość dopełniają karty tworzące pole gry i karty akcji. Gra jest bardzo kolorowa, co jest dodatkowym magnesem, po tematyce, który do stołu przyciąga niewiasty. Panowie, może właśnie tą grą uda Wam się zachęcić panie do grania?
Szczególnie dla rodzin
Mechanika gry to worker placement. Gracze wysyłają swoje robotnice (kostki k6) na określone pola, po to by w konsekwencji uzyskać korzyści bezpośrednie (np. dołożenie pustej komórki do ula, wykonanie różnych akcji) lub pośrednie (np. zdobycie nektaru potrzebnego do produkcji miodu, zdobycie jaja potrzebnego do zwiększenia liczebności robotnic). W grze występuje 7 rodzajów pól, na które wysyła się robotnice:
- rozbudowa ula,
- powiększenie roju,
- złożenie jaja,
- zbieranie nektaru z 6 różnych kwiatów,
- wymiana znaczników (jajo lub 2 znaczniki nektaru w zamian za 1 dowolną kostkę nektaru),
- wytworzenie miodu lub przeniesienie nektaru w obrębie własnego ula,
- dobranie karty akcji specjalnej.
Każde pole to inny rodzaj akcji, a kolejność ich ułożenia, sposób zajmowania przez graczy i kolejność wykorzystywania ma duże znaczenie dla efektu końcowego, czyli jak najszybszego wyprodukowania miodu w 5, 7 lub 9 komórkach.
Gracze rzucają jednocześnie kostkami i zależnie od wyników, kolejno zapełniają odpowiednie pola na kartach lub w swoim ulu. Gracz w swojej turze może umieścić 1 swoją kostkę, po czym po 1 dokładają kolejni gracze, aż do momentu rozmieszczenia przez graczy wszystkich robotnic. Rozmieszczenie kostek ograniczone jest uzyskanymi wynikami rzutów oraz konkurencją czyhającą często na te same akcje. Tu podkreślę różnicę między rozgrywkami w 2-4 osób. Im więcej graczy, tym większe napięcie, szczególnie odczuwalne przy zbieraniu nektaru (obowiązuje zasada – kto liczniejszy, ten ma korzyści), a wzmagane zagrywanymi w dowolnym momencie gry kartami akcji specjalnych. Po tej fazie wykonuje się zaplanowane akcje, w ściśle określonej kolejności. Przeplatane również działaniem zagrywanych kart akcji specjalnych, a nawet całego ich zestawu, tworzącego niejednokrotnie bardzo ciekawe kombosy. Jak widać, mechanika jest bardzo prosta, co jest szczególnie ważne dla graczy mniej zaawansowanych.
Podsumowanie
Waggle dance to bardzo przyjemna gra, uwodząca tematyką, oprawą graficzną i prostotą zasad. Początkowo wydawała mi się bardzo prosta, momentami nawet nudnawa i przewidywalna. Dopóki nie zrozumiałam tkwiącej w niej logiki ułożenia pól akcji. Dopóki nie zrozumiałam sensu możliwości wglądu w wyniku rzutów kośćmi przeciwników. Dopóki nie zrozumiałam znaczenia kart akcji specjalnych, których w grze jest aż 14 rodzajów, działających w różnych fazach gry, przynoszących korzyści właścicielowi, a dokuczających przeciwnikom. Waggle dance to wyścig o miejsca na polach, o określoną liczbę znaczników nektaru, czyli jest grą pełną interakcji. Wiadomo, że w każdej rozgrywce trzeba zadbać na początek o powiększenie roju i ula, co robi każdy gracz, ale trzeba określone akcje wykonywać w odpowiednim momencie i kolejności, trzeba umieć zarządzać tym co podeśle los. W tej grze trzeba planować, jednak konsekwencje planowania odczuwa się dopiero w najdłuższej wersji gry – przy produkcji 9 płytek miodu. Mniej i produkowanych płytek miodu, i ludzi przy stole, to mniej emocji i myślenia, ale da się grać.
Jest lekko, ciekawie, satysfakcjonująco. Wypróbujcie, szczególnie jeśli jesteście graczami rodzinnymi lub średniozaawansowanymi!
Grę do recenzji przekazał:
Link BGG