Sushi dice
Gdyby nie dzieci to wiele gier ominęłabym szerokim łukiem. Z różnych powodów: a to tematyka nieatrakcyjna albo kiepska grafika, a to nieciekawe wyobrażenie mechaniki po lekturze instrukcji. Sushi dice spotkałby przykry los ze względu na mechanikę. Miała ta gra jednak szczęście. Dzieci jej to załatwiły i z ich punktu widzenia tę grę opiszę.
Dzyń, dzyń
Dzwonek! Dzieci go uwielbiają. Zaczynając od zwykłego walnięcia, raz albo i dwa. Te młodsze chętnie częściej. Kości! Małe, zgrabne, w niedużych dłoniach mieszczą się wszystkie. Są solidne, ładnie wygrawerowane i pokolorowane. O, tyko na 3 kościach zestawu są gwiazdki, a na pozostałych czaszki. Gwiazdki to jokery, czacha to kłopoty. A kości dobrze się turlają. Są też karty dań, zawsze z 6 symbolami. Jest też danie specjalne Ryba w galarecie – nasze polskie danie. Są też karty specjalne (The Chef’s Special), które początkowo trudno 8-latkom załapać – trzeba mieć:
- 6 identycznych składników bez gwiazdki-jokera,
- 2 zestawy 3 identycznych składników,
- 3 zestawy 2 identycznych składników.
Dwaj kucharze
Gramy zawsze w parze. Na start rzucamy jak szaleni kośćmi. Odkładamy i przerzucamy je dowolnie. Kto pierwszy uzyska na kościach zestaw obrazków identyczny z 1 z 3 wyłożonych kart dań, ten uderza w dzwonek. Bach! I już karta zdobyta. Przy 2 graczach zwycięża ten kto będzie miał 6 zdobytych kart, przy 6 graczach zwycięstwo to 4 karty.
Korzystamy z gwiazdki jako jokera. Próbujemy też obserwować przeciwnika – jak mu czacha wypadnie to drzemy się Fuj! i musi przerzucić wszystkie kości. Haha. Swoją czaszkę zakrywamy ręką i szybko przerzucamy, ale nie zawsze się uda. Fuj! Koledzy i koleżanki gapią się nam na ręce. Chcą krzyknąć Ciach! jak u kucharzy jednocześnie pojawi się czaszka. Zabierają wtedy kości, by grać. Ekstra!
Fajne te kości
Trzeba szybko rzucać. Patrzeć na swoje kości, patrzeć na karty. Czasem długo się rzuca 1 kością by wypadło co chcemy, ale udaje się. Fajnie też odebrać kości innym. Nie dostają karty, a my mamy większą szansę. Trzeba być spostrzegawczym. My się świetnie bawimy.
Sushi dice oczami dorosłego
To gra kościana, której drugie imię losowość. Trzeba być spostrzegawczym i mieć refleks, szybko łapać kości i przerzucać. Jest w tym zabawa, ale chyba bardziej w knajpce, mało zobowiązująca, tak trochę dla zabicia nudy. Nie przeczę, że są emocje podczas grania, są zabawne sytuacje, jest wesołe dogadywanie. Dla poznania gry wystarczyło mi zagrać tylko raz i… więcej nie chciałam. Za to gra sprawdza się doskonale wśród dzieci. Uwielbiają tę grę. Grają z zapałem w 2 osoby, choć w moim odczuciu najlepiej funkcjonuje dla 3-6 osób. Więcej się dzieje, są częstsze wymiany graczy, czasem jest też przejmowanie kości po okrzyku Ciach! Młodzież też zagra, choć raczej od czasu do czasu, jak nie ma nic lepszego lub jak jest mało czasu (np. w trakcie szkolnej przerwy).
Grę przekazało wydawnictwo:
Link BGG
Grę możecie kupić w sklepie www.planszomania.pl