Tydzień z Egmontem: Ewolucja
Pierwsza wersja gry Ewolucja pojawiła się na rynku w 2010 r. W tym samym roku otrzymała tytuł Gry Roku w Rosji, gdzie została zaprojektowana. Ta wersja była ciekawą pozycją o ewolucji, w dodatku zaprojektowaną przez specjalistę w dziedzinie biologii. Miała swoje wady i zalety, a z racji dużej losowości plasowała się w kategorii gier dla mało wymagającego gracza. W 2014 r. wydana została poprawiona mechanicznie i graficznie wersja tej gry. Tego samego roku otrzymała 3 nominacje w konkursie Golden Geek, w kategoriach: najlepsza gra tematyczna, rodzinna i najlepsza oprawa graficzna.
Ewolucja tej gry pobiegła we właściwym kierunku, co oceniam z perspektywy czasu, a dzięki wydawnictwu Egmont, jej efektami mogę się cieszyć i opowiedzieć wam o bardzo dobrej grze. Uszu powinni nadstawić przede wszystkim gracze średniozaawansowani i doświadczone rodziny. To te grupy znajdą wiele przyjemności w tworzeniu nowych gatunków i utrzymywaniu owych tworów przy życiu, zgodnie z prawami natury. Te zaś są bezwzględne – gatunki bez cech pozwalających na przetrwanie zginą bezpowrotnie.
Z gliny i żebra?
Sercem Ewolucji są karty i to dzięki nim będziecie tworzyć nowe gatunki. 17 rodzajów kart, w sumie prawie 130. Z pięknymi grafikami, co więcej, świetnie ilustrującymi cechy zwierząt. W grze znajdziecie również sporo elementów pomocniczych: dużą planszę wodopoju; drewnianego dinozaura – wielki znacznik pierwszego gracza; mnóstwo dwustronnych żetonów żywności, z różnymi rodzajami roślin i „mięsa”; zasłonki dla 6 graczy; świetnie przemyślane plansze gatunków, dwustronne w wersji pionowej i poziomej zależnie od ilości miejsca na stole; drewniane sześcienne znaczniki wielkości i populacji danego gatunku. Bez strachu możecie sięgnąć po instrukcję i pomoc gracza – są bardzo dobrze napisane. A dla łatwości przyswajania zasad, przeczytajcie je też i u mnie.
Ewolucja od kart się zaczyna
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów zwycięstwa za umiejętne żywienie, wysoką populację i karty cech stworzonych gatunków zwierząt. Każdy gracz rozpoczyna grę z 1 planszą gatunku i 4 losowymi kartami cech zwierząt. Liczba rund nie jest określona i zależy od szybkości wykorzystania stosu kart. Rundy podzielone są na 5 faz:
- Gracze dobierają 3 karty plus po jednej za każdy posiadany gatunek.
- Gracze wybierają po 1 karcie z ręki i zakryte umieszczają na planszy wodopoju. Wybrane karty wskazują liczbę żetonów pożywienia roślinnego. Liczby te wahają się od –3 do 8, przy czym liczb ujemnych jest bardzo mało, podobnie jak wysokich wartości.
- Gracze zagrywają karty tworząc nimi nowe gatunki, zwiększają populację, zwiększają rozmiar lub nadają cechy swoim gatunkom.
- Gracze odsłaniają karty żywienia z wodopoju, sumują wartości z tych kart i umieszczają na planszy wodopoju odpowiednią liczbę żetonów żywienia.
- Gracze karmią swoje gatunki.
W grze kluczowe są 2 fazy. Od decyzji podjętych w fazie 3 zależy bardzo wiele. Gracze zagrywają kolejno po 1 karcie, do momentu aż spasują lub zużyją wszystkie swoje karty. Każdą kartę można zagrać na kilka sposobów:
- Odrzucając kartę na stos kart odrzuconych, gracz dobiera nową planszę gatunku, którą umieszcza po lewej lub prawej stronie posiadanych plansz; lub zwiększa o 1 populację lub rozmiar wybranego własnego gatunku.
- Umieszczając zakrytą kartę obok wybranej planszy swojego gatunku nadaje tak cechy swojemu gatunkowi. Karty cech są odsłaniane w chwili, gdy wszyscy gracze zagrają swoje karty.
Głodny Polak, zły Polak, a zwierzę?
Siłę gatunków gracze testują w trakcie fazy żywienia. To właśnie ta faza jest być albo nie być dla gatunków. To tu okazuje się, które gatunki są silne i czy natura im sprzyja. To tu zdobyte żetony żywienia przyniosą punkty na koniec gry. Tworzone przez graczy gatunki dzieli się na 2 rodzaje: roślinożerne i mięsożerne. Żywienie tych pierwszych jest bardzo proste. Gracze kolejno dobierają z wodopoju po 1 znaczniku żywienia i umieszczają go na planszy gatunku. Chcąc wyżywić swoje zwierzę potrzeba tyle znaczników jaka jest wielkość populacji. Żetonów może być za mało, wtedy gracz redukuje liczbę populacji danego gatunku do liczby posiadanych żetonów. Jeśli populacja spadnie do zera – gatunek wymiera, ale w ramach pocieszenia gracz otrzymuje liczbę kart równą liczbie cech jakie ten gatunek posiadał.
Żywienie mięsożerców już nie jest takie proste. Trawą to tylko oczyszczą sobie żołądek, więc atakują. Jakikolwiek inny gatunek, nawet swój, jak nie ma nic innego. Mięsożerca musi jednak spełnić 3 warunki: być głodny, większy i posiadać cechy, którymi przełamie cechy obronne atakowanego gatunku. Jeśli zwycięży, to atakowany obniża o 1 poziom populację, a atakujący otrzymuje tyle znaczników żywienia z banku, jaki był rozmiar atakowanego gatunku. Jeśli mięsożerca nadal będzie głodny, to poziom populacji obniża się u niego tak, jak u roślinożerców.
Na koniec rundy gracze umieszczają wszystkie zdobyte znaczniki zwycięstwa ze swoich plansz za zasłonką. Kolejna runda, to kolejna walka o przetrwanie.
Teoria ewolucji
Ewolucja w tej wersji jest warta posiadania. Ma bardzo dopracowaną mechanikę, a do tego ma bardzo funkcjonalne elementy i atrakcyjną oprawę graficzną. Przy dobrej znajomości kart jest szybką grą, mechanicznie bardzo lekką, choć już trudniejszą w rozgrywce. Dobór kart jest losowy, jednak zawsze gracz ma co z nimi zrobić. Jedną kartę można wykorzystać na 4 różne sposoby, jako: cechę, pożywienie, zwiększenie populacji czy rozmiaru, oraz zalążek nowego gatunku.
Bardzo podoba mi się sposób tworzenia gatunków. Cechy dokładane są w sposób niejawny, po to by zaskoczyć współgraczy, by nie zdążyli się przygotować na ewentualny nasz atak lub świetnie przemyślaną obronę. Liczba cech w danym gatunku ograniczona jest do 3, w grze 2-osobowej do 2. Nie da się więc stworzyć super-gatunku, z niezniszczalnym combo. Wszystkie karty cech jakie znajdują się w grze są albo cechami obronnymi, albo ataku. Ewolucja jest przecież po to, by gatunki przetrwały. Karty są wyważone, na każdy atak jest obrona, na każdą obronę jest skuteczny atak. Nie ma głębszego powiązania między kartami i myślę, że w powiązaniu z prościutką mechaniką gra sprawdzi się właśnie w doświadczonych rodzinach i wśród średniozaawansowanych graczy. To właśnie tu będzie wzbudzać mnóstwo pozytywnych emocji. Dla doświadczonych graczy to jednak za mała gra, chyba, że pojawią się (wszystkie) dodatki, które wprowadzą dużą różnorodność. A może i Ewolucja: Klimat?
Choć zarządzanie kartami i tworzenie dzięki nim gatunków jest ważne, to przychodzi taki moment, w którym liczyć się będzie nie wielość i różnorodność gatunków, ale ilość pokarmu. Z pokarmem nie jest tak łatwo. Może go nie wystarczyć dla wszystkich zwierząt jeśli są roślinożercami. Sprytny gracz zainwestuje również w mięsożercę. Pamiętajcie jednak, że jest to trudny gatunek do utrzymania. Cechy obronne innych gatunków mogą być nie do przezwyciężenia, choćby przez wzajemne wspieranie się sąsiadujących gatunków. Głód i mięsożercę zniszczy. Ilekroć takie zwierzę pojawiało się u mnie na początku rozgrywki, tyle razy je szybko traciłam. Nawet nie pomagało hodowanie gatunku z niską obronnością, byle tylko zwierzaka nakarmić. Mięsożerca jest jednak bardzo potrzebny, bo wprowadza mnóstwo emocji do gry. Ewolucja to gra o żywieniu. To ono jest tu najważniejsze, co pokazuje nawet punktacja. Trzeba wyważyć czy iść w kierunku wielu gatunków, czy kilku, ale postawić na ich rozwój, nawet na zmianę cech, co jest możliwe przez odrzucenie kart i wprowadzenie nowych.
W tej grze jest sporo do myślenia. Pod względem mechanicznym gra została bardzo przemyślana. Skaluje się bardzo dobrze i ma ciekawą, negatywną interakcję – właściwie już na etapie wybierania kart pożywienia wiele się dziej, nie wspominając o atakujących mięsożercach.
Na koniec jeszcze dodam, że gra znajduje się na pozycji 333 w rankingu ogólnym BGG czyli na prawie 100 000 zarejestrowanych tytułów. Jak widać taką teorię ewolucji ceni wielu graczy na całym świecie, dopisuję się do nich i ja. A Ty?
Grę wydało wydawnictwo:
Link BGG
Grę kupicie w sklepie www.planszomania.pl