Zombie 15′
Wydawnictwo Egmont zaskoczyło mnie w tym roku dwukrotnie: wydając grę figurkową o zombie i informacją o nowej linii gier dla geeków. Zaskoczenie jest jak najbardziej pozytywne, tym bardziej, że miałam okazję już pograć w niektóre tytuły. Dziś opowiem Wam troszkę o Zombie 15’.
Zombie 15’ sięga do bardzo modnej tematyki. Miasto, ostatni ludzie i konieczność przetrwania wśród hordy nieumarłych. Nie pierwsza i nie ostatnia gra o próbie pozostania człowiekiem. Przy okazji zapowiedzi tej gry miałam okazję obserwować zjawisko hejterstwa graczy na Facebooku. Krytykę gry: jej jakości, ceny, mechaniki od ludzi znających Zombicide, ale NIGDY nie grających w Zombie 15’ i nigdy nie trzymających jej w rękach.
Dla kogo: Zombie 15’ to inna gra niż Zombicide. Myślę, że również jest kierowana do innej grupy odbiorców. Zombie 15’ mechanicznie jest lekką grą czasu rzeczywistego, jednak prostota zasad nie czyni z tej gry banalnego tytułu. Sięgnąć do niej powinna młodzież i gracze rodzinni (ze starszymi dziećmi), którym tematyka zombie nie jest ani obca, ani straszna. W tej grze nie ma rozlewu krwi, przemocy, nawet jeśli gracze muszą likwidować zombie, nawet jeśli gracze osiągają poziom zero na torze życia lub zostają oszołomieni po nieodpartym ataku, to tego nie widać tak jak w przypadku gier komputerowych czy bajek i filmów. W tej grze zombie to tylko tło, na pierwszy plan wychodzą ludzie walczący o przetrwanie. W tę grę z przyjemnością zagrają również doświadczeni gracze, dorośli, ponieważ jest w niej mnóstwo emocji, jest stopniowana trudność, a jakość i liczba elementów bardzo przyciąga uwagę.
Oprawa graficzna i klimat gry: Pudło jest wypchane po brzegi elementami gry. Kafle miasta są grube i duże, karty i żetony solidne. Do tego znajdziecie 100 plastikowych figurek zombie i 8 figurek bohaterów. Zombie występują w 3 rodzajach, jest też znacznie większy zombie alfa, a po rozłożeniu na polu gry stwarzają niesamowity obraz. Jeśli się przyjrzycie zdjęciom bohaterów to zobaczycie nastoletnie dziewczęta i chłopców. Jako kobieta bardzo się cieszę na obecność w grze obu płci. Wiadomo, gram wtedy damską wersją. Gra zrobiła niesamowite wrażenie na grupie absolwentek gimnazjum, które żadnej gry figurkowej nie widziały. Dorosłej części graczy też się podobało. Wszystko jest czytelne, klimatyczne, ze zrozumiałą i wyraźną ikonografią. Klimat tworzy nie tylko oprawa graficzna, ale również dobór broni np. banjo czy łopata obok pistoletów, karabinów czy strzelb. Duża różnorodność przedmiotów i broni jest ogromną zaletą. Na klimat gry wpływa również ścieżka dźwiękowa dołączona do gry. Muzyka i ryczące zombie (co 60/40 sekund) podnoszą poziom zaangażowania emocjonalnego w grę.
Zasady: Ogromną zaletą tej gry są proste i łatwe do zapamiętania zasady. Gracz ma do wykorzystania 4 punkty (5 w grze 3-osobowej) na dowolne akcje:
- ruch pomiędzy kafelkami miasta lub pomiędzy strefą ulic a strefą przeszukiwań na danym kafelku,
- przeszukiwanie określonej strefy, które odbywa się na 2 sposoby,
- odkrycie i/lub zabranie żetonu znaleziska,
- walka z zombie przy pomocy broni białej, palnej lub walka wręcz,
- życie przedmiotu lekkiego lub ciężkiego, który znajduje się w ekwipunku gracza,
- podnoszenie lub opuszczanie ciężkich przedmiotów,
- podnoszenie się (gdy w poprzedniej turze gracz nie odparł ataku zombie to upada na ziemię).
Po wykorzystaniu punktów akcji gracz sprawdza czy jest w stanie odeprzeć atak zombie i turę rozpoczyna kolejny gracz.
Rozpoczynając grę gracze widzą ile zombie znajduje się na danym kafelku. W trakcie gry zombie przybywają na 2 sposoby:
- W trakcie szybkiego przeszukiwania pomieszczeń gracz dobiera losowo 3 karty, na których mogą pojawić się przedmioty/broń lub zombie. W tym ostatnim przypadku w strefie przeszukiwań pojawia się różna liczba zombie, zależna od dociągniętych kart. Bywa, że gracz dociąga 3 karty zombie, a nie mając broni musi liczyć tylko na pomoc współgraczy.
- Gdy na ścieżce dźwiękowej słychać ryk zombie, gracz dociąga kartę z talii zombie i wprowadza na ulicę aktywnego gracza tyle zombie ile wskazuje karta (1-4). Czasem pojawia się karta hordy, która wprowadza minimum 3 zombie. Minimum wynika z faktu, że używanie głośnej broni przyciąga zombie (fizycznie dokłada się je do pudełka hordy) a kart hordy jest tylko (albo aż) 8 na całą talię.
Każdy scenariusz rozgrywa się w ciągu 15 minut i nie wyobrażam sobie by zasady mogły być bardziej zawiłe. W tej grze nie ma czasu na analizy. Tu się tylko działa. Presja czasu to nie jedyny element stanowiący o interesujących zasadach. Jest kilka elementów mechaniki zwiększających trudność gry. Choćby brak możliwości opuszczenia strefy jeśli są na niej zombie. Nie można uciec, schować się za węgłem, trzeba walczyć bronią, wręcz, odeprzeć atak, a nawet liczyć na pomoc współgraczy. Trudnością jest również utrata punktów życia, wyczerpywanie się amunicji, czy też niszczenie broni białej. Nic nie trwa wiecznie i o wszystko trzeba zabiegać, by zwyciężyć (w optymistycznym wariancie).
Scenariusze: W pudełku z grą znajduje się księga scenariuszy. Jest ich 15 i ułożone są ze wzrastającym stopniem trudności. Stopniowo wprowadzają też nowe elementy mechaniki. Uogólniając, każdy scenariusz opiera się na walce z zombie i dotarciu do wyznaczonego miejsca. Różnią się miedzy sobą ułożeniem kafli miasta, liczbą zombie, rozłożeniem żetonów przedmiotów specjalnych, czasem trzeba zdobyć klucze by przedostać się przez jakąś strefę, albo latarki konieczne do następnego scenariusza, istotne dla poszczególnych graczy bywa miejsce zakończenia gry, które wyznacza miejsce rozpoczęcia gry w kolejnym scenariusz, w niektórych scenariuszach wprowadza się zombie w specyficzny sposób do określonych ulic miasta, są znaczniki alarmu wabiące zombie, są znaczniki samochodów, które trzeba napełnić odpowiednią liczbą kanistrów itd. Księga scenariuszy jest bardzo bogata, a wydawca zapowiedział kolejne scenariusze na swojej stronie internetowej.
Przejście scenariuszy, czyli zakończenie ich zwycięstwem nie jest takie oczywiste. Początkowe scenariusze (1-3) są proste, kolejne coraz trudniejsze i muszę powiedzieć, że od 5 scenariusza często muszą być rozgrywane 2-3 razy pod rząd by je przejść. Sukces trudno osiągnąć szczególnie od 11 scenariusza. Wiele też zależy od losowo dobieranych kart. Szczególnie podczas przeszukiwania stref. Każdy lubi przydatne przedmioty i broń, nikt nie lubi zombie. Wiele zależy od szczęścia w trakcie odkrywania żetonów znalezisk. Przykładowo, jeśli gracz za pierwszym razem trafi na żeton klucza, to nie trzeba tracić czasu i punktów akcji na dalsze poszukiwania.
Kooperacja w czasie rzeczywistym: Problemem z grami kooperacyjnymi jest obecność lidera, często myślącego za innych. W Zombie 15’ nie ma takiej możliwości. Tury graczy przebiegają tak szybko, że nie ma czasu na wtrącanie się w czyjeś akcje. 15 minut na rozegranie scenariusza to naprawdę bardzo mało. Pierwsze 3 scenariusze są bardzo proste i tu czas wynosi 6-10 minut. Pozostałe – ledwo się mieściliśmy w czasie, albo nie mieściliśmy w ogóle. Nad stołem słychać tylko błagalne okrzyki – nie dam rady, ktoś mi musi pomóc, ktoś mnie musi nieść, wrócę do was i pomogę. Wszyscy gracze mają wspólny cel do zrealizowania i decyzje są podejmowane bardzo szybko – zwykle po odczytaniu celu gry i rzucie okiem na planszę: rozdzielamy się, idziemy razem, ja przeszukuję to miejsce, a ty tamto. Podział zadań jest bardzo ważny przed rozgrywką, potem już tylko reaguje się na wołania współgraczy. Przez tę presję czasu. Współpracy wymaga nie tylko sama rozgrywka na polu gry, ale również reakcja na ryki zombie dobiegające ze ścieżki dźwiękowej, dokładanie zombie na ulice lub strefy przeszukiwań. Współpracy wymaga też wspólne przygotowanie scenariuszy, podział pracy: kafle miasta muszą dla sprawności układać 2 osoby, gdy pozostałe (jeśli są) zajmują się przygotowaniem talii kart, układaniem znaczników czy zombie na ulicach.
Regrywalność, liczba graczy i czas gry: W scenariusze grałam albo osobno (każdy 15 minut + 15 minut na przygotowanie), albo w trybie (prawie 10 godzinnej) kampanii. W niektóre grałam już wiele razy i z przyjemnością do nich wracałam. W tej grze nie chodzi o wyszukiwanie różnych dróg do zwycięstwa, nie ma też strategii. Jest bieżąca reakcja na zastaną rzeczywistość, jest losowość w dociąganiu kart i ogromna presja czasu. Regrywalność zależy właśnie od kart, od szczęścia graczy w znajdowaniu odpowiednich przedmiotów i w dociąganiu kart zombie czy znalezisk. Przyjemność rozgrywki zależy też od ludzi siedzących przy stole. Musza być grą zainteresowani, muszą się choć odrobinę emocjonalnie w nią zaangażować i być szybcy w podejmowaniu decyzji, bo 15 minut to naprawdę bardzo mało. Najtrudniej gra się w 2 osoby, bo każda musi obsłużyć 2 bohaterów a do tego napływające zombie. Przy 3 osobach, mimo, że wykonują 1 akcję więcej niż normalnie, brakuje rąk do walki z zombie. Szczególnie tam, gdzie trzeba się rozdzielić. Jednak każdy scenariusz da się przejść. Najlepiej gra się w pełnym składzie, bo to 8 rąk do pracy, przy przygotowaniu scenariusza i w trakcie realizacji celu, więcej broni na zombie, więcej osób do noszenia rannych bohaterów, większa pomoc, ale też większa rotacja kart i więcej napływających zombie. Regrywalność to też możliwość grania różnymi bohaterami, którzy mają różne umiejętności, różną liczbę punktów życia i zaczynają grę z różną bronią.
Podsumowanie: Jestem zachwycona Zombie 15’. To naprawdę bardzo emocjonująca gra, pełna napięcia i akcji, jest też bardzo wciągająca, mimo prostoty zasad.
Link BGG