2 maja z planszówkami
Prognoza pogody dla miasta Trzebinia. 2 maja zachmurzenie duże, przewidywane opady deszczu, biomet niekorzystny. Co zorganizować dla dzieci tego dnia? Koniecznie coś, czego nie było jeszcze w tym miasteczku. Aga, masz ciekawe hobby, dałabyś radę przygotować coś dla dzieci, wstępnie dla 80? Tak spędziłam dzień, od rana do wieczora, na pewnym wydarzeniu, o którym chciałam Wam opowiedzieć.
Spotkanie z planszówkami odbyło się na osiedlu gdzie mieszkam, w szkole językowej. W spotkaniu uczestniczyły dzieci i młodzież w wieku 6-16 lat. Uczestnicy podzieleni byli na kilka grup wiekowych, które zmieniały się co kilka godzin. Pierwsze przybyły najmłodsze dzieci. Grupa zresztą najliczniejsza i jak się okazała najbardziej wymagająca. Kolejne godziny to już była praca ze starszymi dziećmi i młodzieżą. Praca na większym luzie, ale w sumie równie intensywna.
Wolontariacka praca nie zaczęła się dziś. Imprezę zaczęłam przygotowywać 2 tygodnie wcześniej. Kilka maili do wydawców, przegląd własnych regałów. Taka impreza dla dzieci wcale nie jest taka łatwa, jak się może wydawać. Dzieci są niecierpliwe, dzieci szybko się nudzą. Młodzież ma już swoje wysublimowane gusta i wymagania. Przygotowując się do tych zajęć wiedziałam, że:
- muszę znać dokładnie każdą instrukcję z proponowanych gier, bo uczestnicy nie będą czytać zasad,
- muszę wybrać takie gry, by były szybkie do wytłumaczenia i łatwe do zrozumienia, a przy tym pozwalały mi zająć się całą grupą.
- muszę wybrać gry dające mnóstwo satysfakcji.
Pierwszy punkt zrealizowałam w nocy przed spotkaniem, odświeżając zasady znanych mi gier i ucząc się reguł nowych tytułów. Drugi punkt nie był prosty do wykonania – rozwiązaniem było albo posiadanie kilku egzemplarzy tej samej gry, tak by wszyscy mogli grać jednocześnie w mniejszych grupkach, albo zagrać w coś przeznaczonego dla dużej grupy. Znalazło się kilka odpowiednich gier. Ostatni punkt z moich założeń programowych był niezależny ode mnie, ale pisząc to teraz wiem, że wypełniłam go doskonale.
Zagraliśmy w sporo tytułów. Wszyscy razem i też w mniejszych grupkach. Uczestnicy spotkania, szczególnie z tych starszych grup, niesamowicie pozytywnie reagowali na planszówki. Choć nie ukrywam dobór tytułów był raczej imprezowy. Dawno nie słyszałam takiej ilości śmiechu, dawno nie widziałam takiego entuzjazmu. Choć najmłodsze dzieci musiały też trochę potańczyć, a przerwa na posiłek była również bardzo ważna dla wszystkich, to z tymi drobnymi przerwami uczestnicy cały czas grali. Sama nie pograłam, bo tłumaczyłam, wyjaśniałam, rozwiewałam wątpliwości, byłam narratorem i prowadzącym. Warto było, choć teraz kręgosłup mi dokucza ;-).
Świetnie sprawdziły się:
- 3 wersje 5 sekund (wydawnictwo Trefl), w których uczestników dzieliłam na kilkuosobowe drużyny. Chichram się właśnie na wspomnienie Putina jako projektanta mody, albo starej baby jako czegoś co jest pomarszczone. W rozgrywkach nawet zdarzało się przydzielać punkty za kreatywność.
- Kurze wojny (wydawnictwo Bard), w których może uczestniczyć bardzo duża grupa graczy. W tego typu grach z narratorem i ukrytą tożsamością trzeba być odważnym i kreatywnym – taką się okazała młodzież. Wspominam właśnie przebiegłego lisa, który kurki przekabacił tak, że do końca nie wiedziały, że to tylko przebieraniec.
- Wszelkie małe gry imprezowe na refleks, spostrzegawczość, zręczność i pamięć. Nie sposób je tu wszystkie wymienić, jednak wiedzcie, że Egmont, Portal i Rebel mają w swoim asortymencie sporo takich tytułów.
- Wielkoformatowy Plusk (wydawnictwo Egmont), który zachwycił najmłodszą grupę eventu. Dzieci oszalały na punkcie tych wielkich klocków i sposobu budowania wieży. Emocji i śmiechu było bardzo dużo.
- Duży Pitch Car, w który od najmłodszych lat grywam z moją córką, pozwalający budować niesamowicie wymyślne trasy i grać jednocześnie 8 osobom. Wspomnę tylko, że o różowy samochodzik (czyli krążek) była zacięta słowna przepychanka, a pstrykanie okazało się jedną z trudniejszych umiejętności.
Na koniec spotkania każdy uczestnik dostał kilka upominków (w tym fantastyczne podkładki pod kubki z robotami z Pojedynku robotów Egmontu do kubków zakupionych przez panią Ewę, właścicielkę szkoły), a w 2 grupach przeprowadziłam loterię, w której do wygrania było kilka planszówek przekazanych przez wydawców (dziękuję, że mnie zaskoczyliście ich obecnością w przesyłkach).
Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć (strzelonych komórką w trakcie pracy) z tego małego wydarzenia. Było fantastycznie!
Dziękuję wydawcom (w kolejności alfabetycznej) za wypożyczenie gier i przekazanie upominków do loterii: