Zagrałam w: Mumia – wyścig w bandażach
Duet Michael Kiesling i Wolfgang Kramer wspólnie zaprojektował wiele świetnych gier, choćby Tikal, Torres, czy ostatnio recenzowane przeze mnie Szczęść Boże. Ich gry zawsze mnie zadowalają. Obecnie na rynku pojawiła się kolejna gra tego duetu, znana co prawda od 2005 r., ale dopiera teraz w polskiej wersji językowej. W dodatku ze zmienioną tematyką, a co za tym idzie oprawą graficzną.
Tytuł Mumia – wyścig w bandażach już wskazuje na tematykę i rodzaj gry. To rodzinna gra wyścigowa, osadzona w symbolice staroegipskiej, czasów mumifikacji i piramid. Ma również coś w sobie z filmów przygodowych z Indianą Jones. W grze walczy się o punkty zwycięstwa, kto ich uzbiera najwięcej, ten wygrywa. Jednak tak łatwo nie jest, bo punktów ujemnych można nazbierać bywa, że więcej niż tych dodatnich.
O jakości wydania nie mogę powiedzieć nic na 100%, bo grałam na egzemplarzu przedprodukcyjnym. Jednak jakość tego co dostałam już jest świetna, a z tego co wiem, poprawki były zaledwie kosmetyczne. Solidne, duże i grube kafelki, różne żetony, pola początku i końca gry, do tego 18 drewnianych pionków graczy w 6 kolorach (raj dla marudnych graczy), drewniane pionki strażników, tekturowa mumia i 2 kostki k6 – jedna o wartościach 1-6, druga z symbolami pionków poruszanych w grze.
Trasę wyścigu przygotowuje się z kafelków rozkładanych zgodnie z instrukcją lub w sposób dowolny. Na określonych kafelkach (z wielbłądem) ustawia się strażników, a pionki graczy i mumii na polu startowym. Ruch pionków odbywa się zgodnie z wynikiem rzutu kośćmi – można więc poruszyć mumię, swój pionek lub strażnika, albo dowolny pionek (swój, mumię, strażnika) o wskazaną liczbę oczek. Gracz ma zwykle spory wybór, biorąc pod uwagę, że steruje swoimi 2-3 pionkami, mumią i strażnikami. Jednak nie ten ruch jest najciekawszy, a jego konsekwencja. Przesuwając własny pionek lub mumię z pustego kafelka gracz go zdobywa. Może to być np. kafelek przynoszący dodatnie punkty (kafelek skarbu), albo ujemne (kafelek zagrożeń). Można też zdobyć kafelek z wielbłądem – nadzieję na polepszenie swojej punktacji, bowiem zmienia on punkty ujemne na dodatnie. Niestety tych kafelków nie jest dużo, a kafelków zagrożeń co niemiara. Z tymi ostatnimi wiąże się cała zabawa. Jak przesuwać pionki by takiego kafelka nie zdobyć, albo jak grać by zdobyć wielbłąda, jak wmanewrować współgraczy w zebranie kafelków zagrożeń, jak pokierować mumią by pomogła i przede wszystkim jak wygrać wyścig?
Wariant podstawowy zawiera 2 sposoby zakończenia gry, ale na tym nie koniec urozmaiceń. Wydawca postarał się o dołączeniu do gry najciekawszych elementów z 2 dodatków jakie pojawiły się z oryginałem. Mamy więc:
- Podaj dalej – czyli dodatkowe kafelki, których się nie zbiera, a powodują, że trzeba przekazać ostatnio zdobyty kafelek kolejnemu graczowi. Można starać się omijać ten kafelek, a można też specjalnie z niego korzystać, by pozbyć się kafelka zagrożeń.
- Kapelusze – do gry dołączone są 2 żetony szczęścia i pecha przynoszące odpowiednio +10 lub -10 punktów. Stojąc na tym samym polu co pionek z kapeluszem, można go zabrać, zamienić, oddać. Co kto potrzebuje, byle na mecie stanąć w tym dodatnim.
- Kafelki ryzyka – mogą przynieść dodatnie lub ujemne punkty, zależnie od tego czy gracz ma ich odpowiednio: parzystą lub nieparzystą liczbę. Ciągła kalkulacja i przeglądanie stosu zdobytych kafelków podnosi ciśnienie.
- Jeszcze więcej akcji – w grze uczestniczy 10 nowych żetonów, w 4 rodzajach. Zdobywając kafelek zagrożenia, gracz losowo dobiera żeton akcji, który ogląda, ale nie ujawnia. Taki żeton można wykorzystać w dowolnym momencie swojego ruchu. Żetony te pozwalają na: dodatkowy ruch, zamianę miejscami sąsiadujących pionków (swoich, cudzych, mumii, strażników), przeniesienie wszystkich pionków z 1 kafelka o liczbę wskazaną przez kość, przeniesienie zdobytego kafelka na spód własnego stosu.
Przy takiej liczbie dodatków naprawdę jest w czym wybierać, ale wierzcie mi, nawet wersja podstawowa będzie Wam długo towarzyszyć.
Podoba mi się w tej grze prostota zasad i ogromne emocje związane z wyścigiem oraz ze zdobywaniem kafelków nie zawsze pożądanych. Podoba mi się radość jaką wywołuje u graczy: dzieci, młodzieży i dorosłych, to w końcu gra łącząca pokolenia. Podoba mi się wzbogacenie wydania o dodatki. Podoba mi się mechanizm skracania trasy poprzez zbieranie kafelków i mechanizm rządzący ruchem strażników. Gra jest niebanalna, dynamiczna i świetnie łączy ze sobą element losowy ze strategicznym. Trzeba w niej naprawdę pomyśleć! Warto również wspomnieć, że za oprawę graficzną odpowiedzialny jest Gianluca Paniello, znany rysownik komiksów, współpracujący od wielu lat z Egmontem. Więcej o nim możecie przeczytać na stronie Krainy planszówek, do czego zachęcam. Zaś sama gra uzyskała 9 nagród i nominacji, w tym nominację do niemieckiej nagrody Spiel des Jahres 2005 r.
Ta gra to sposób na świetne spędzenie wolnego czasu.