Dr Eureka
Na zegarze 21.36. Julka w piżamce, babcia w piżamce i oczy jak pięciozłotówki. Żadna nawet nie myśli o spaniu. Obie panie siedzą przy stole i bawią się w laborantów. Wszystko zaczęło się około godziny 15. Pierwszą partyjkę rozegrałam z moją mamą. Konkurencja ostra. Zero litości. Kolejne rozgrywki już z 3 dziewczynkami w wieku 7-9 lat. Późne popołudnie to już kilka rozgrywek z moimi rówieśnicami. Co nas tak wciągnęło? Nowa, fantastyczna gra rodzinna Dr Eureka.
Spore pudełko Dr Eureki zawiera zestaw kart, 12 plastikowych probówek i 24 kulki w 3 kolorach. Wszystko leży na swoim miejscu rozmieszczone w wyprasce, nie przesypuje się i nie obija. Pod względem wykonania mam drobne zastrzeżenia do krzywo przyciętej instrukcji i kilku probówek – w moim egzemplarzu gry popękanych na spodzie. Nie potrafię przewidzieć czy pęknięcia będą się powiększać pod wpływem uderzających o dno kulek i czy będą jakieś inne konsekwencje. Wrażenia estetyczne zostały trochę zachwiane, choć nie odbija się to na funkcjonalności elementów.
Nie sam wygląd jest tu istotny, a rozgrywka. Gra zachwyciła nas prostotą mechaniczną, pewną trudnością przy operowaniu elementami i przebiegiem samej rozgrywki. Sprawiła radość graczom w każdym wieku, od dzieci po dorosłych.
Zasady
Każdy gracz posiada 3 probówki z kulkami – po 2 kulki w każdym z 3 kolorów. Zadaniem graczy jest ułożenie kulek w probówkach w układach wskazanych na karcie zadania. Obowiązuje przy tym kilka reguł:
- kulki można tylko „przelewać” z próbówki do probówki,
- nie wolno dotykać kulek,
- po dotknięcie kulki lub upuszczenie jej gracz przerywa wykonanie zadania do chwili pojawienia się nowej karty zadania,
- probówki można układać do góry dnem,
- z kartą zadania mus się zgadzać ułożenie kulek i probówek względem siebie,
- wszyscy gracze jednocześnie wykonują to samo zadanie,
- kartę zadania zdobywa gracz, który jako pierwszy poprawnie je wykona,
- zwycięża gracz, który jako pierwszy zdobędzie 5 kart zadań,
- końcowy układ kulek w probówkach jest również początkowym układem w następnym zadaniu.
W zasadach zaproponowano również 2 dodatkowe warianty. Pierwszy opiera się na prostej licytacji między graczami o liczbę ruchów potrzebnych do rozwiązania zadania. Rozpoczyna gracz, który zadeklaruje jak najmniejszą liczbę ruchów. Kartę zdobywa osoba, który wykona zadanie w zadeklarowanej liczbie ruchów. Drugi wariant proponuje zasady przeznaczone dla 1 gracza. Zgodnie z nimi gracz ma wykonać zadanie w najniższej możliwej liczbie ruchów.
Nauczycielskim okiem
Widzę w tej grze dwa zastosowania:
- Jest fantastycznym narzędziem do rozwijania logicznego myślenia, planowania i rozwiązywania problemów. Koniecznym nie tylko w nauczaniu matematyki, ale też i w życiu. Gracze nie tylko muszą uruchomić swoją wyobraźnię przy operowaniu kulkami, ale też opracować szybką drogę do rozwiązania problemu, w minimalnej liczbie kroków. Przy pomocy dostępnych kart zadań można też pokazać dzieciom i młodzieży podstawy kombinatoryki. Rozstawienie 6 kul w 3 probówkach może się odbywać na bardzo wiele sposobów.
- Mechanika przesypywania kulek między probówkami uczy precyzji i jest namiastką pracy laboranta. Łatwo przy okazji gry wytłumaczyć dzieciom i młodzieży, że eksperymenty nie zawsze przynoszą pożądane efekty (można się zagubić przy przesypywaniu kulek), że istotna jest nie tylko precyzja, ale też czas (konkurencja na rynku), oraz mogą zdarzyć się nieprzewidziane wypadki, choćby utrata przedmiotu badania (rozsypanie kulek) czy zanieczyszczenie próbki (dotknięcie kulek), itp.
Gra jest przydatna do pracy z dziećmi i młodzieżą w szkole.
Okiem gracza
Zasady tłumaczy się w minutę, a liczba rozegranych partyjek jest ogromna. Układanie kulek na czas jest wciągające i często graliśmy do zdobycia 10 punktów lub po prostu kilka rozgrywek pod rząd. Dzieci codziennie ściągają tę grę z regału, a żaden dorosły nie odmawia wspólnej zabawy. Co ciekawe, jedno z młodszych dzieci płakało przy pierwszej rozgrywce, nie radząc sobie z konkurencją. Po kilku dniach intensywnych zmagań z grą ogrywa większość dorosłych, choć z rówieśnikami już nie tak łatwo mu wygrać.
Największy problem stwarza część mechaniczna gry. Przelewanie kulek jest bardzo trudne – trzeba nauczyć się przystawiać probówki do siebie, manipulować kątem ich ustawienia, w odpowiednim momencie odstawić od siebie. Kulki są okrągłe i toczą się często nie tak jak gracze chcą. Brak precyzji przekłada się na dodatkowe sekundy, oddalając od zwycięstwa. Czasem też plany gracza odnośnie kolejności przemieszczania kulek i miejsca ich przeznaczenia zawodzą. Gracz traci kolejne sekundy na ponowne tworzenie planu działania, a konkurencja nie śpi. Presja czasu, konieczność myślenia i umiejętności manualne okazały się świetną mieszanką.
W zasadach brakuje informacji co należ zrobić gdy wszyscy gracze odpadną z rundy. Ze względu na elastyczność zasad, można zastosować dowolną wymyśloną regułę. Przykładowo: taką kartę po prostu odkłada się na spód stosu kart zadań. Zaproponowany wariant solo nie przypadł mi do gustu. Sama proponuję policzenie liczby wykonanych zadań w określonym czasie, albo odwrotnie – zmierzenie czasu potrzebnego na wykonanie określonej liczby zadań. Można też po prostu swobodnie bawić się w przesypywanie kulek bez żadnych limitów.
Dr Eureka to gra pełna pozytywnych emocji i śmiechu, a do tego wymaga myślenia. Taką grę z wypiekami na twarzy polecam.
Link BGG
Grę przekazało wydawnictwo: