Make’n’break
Make’n’breake to już niemłoda gra (wydana została w 2004 r.). Jednak z przyjemnością do niej sięgnęłam, wspominając stare dobre czasy. Prócz sentymentów miałam też inny cel, moje dziecię powinno znać klasykę, od której kiedyś zaczynałam swoją przygodę z planszówkami.
Inside
Gra zawiera zaledwie kilka elementów: drewniane i kolorowe klocki, sekundnik, kostkę sześcienną i karty wyzwań. Klocki są duże i solidne, a co ważne dla gry – pokryte paskudnie śliskim lakierem. Sekundnik ma 3 różne nastawy czasu, które ustawia się zgodnie z wynikiem rzutu kością (czyli na ściankach są wartości 1-3). Dźwięk sekundnika to właściwie brzęczenie, dla niektórych graczy mocno wkurzające, przyzwyczaić się jednak można. Istotną częścią gry są karty, które można podzielić ze względu na:
- Poziom trudności – z niebieskimi cyframi są łatwiejsze, a wobec tego przeznaczone przede wszystkim dla dzieci lub na chwilę oddechu dla dorosłych; z czerwonymi cyframi – stanowią duże wyzwanie dla graczy.
- Kolor klocków – z kolorowymi klockami określają położenie i kolor danego klocka; z szarymi klockami – określają tylko położenie klocka, dobór kolorów jest dowolny.
Make’n’break
Gra przeznaczona jest dla 2-4 graczy, choć tak naprawdę rola współgraczy sprowadza się do ustawiania sekundnika w trakcie tury danego gracza i sprawdzania poprawności wykonania konstrukcji. Gracz rzuca kością, współgracz ustawia odpowiednią wartość na sekundniku i uruchamia go. W tym czasie gracz dociąga kartę z zadaniem ze stosu i próbuje ułożyć pokazany wzór. Po ułożeniu, jeśli jeszcze został czas, rozwala się konstrukcję i dociąga kolejną kartę z zadaniem. Zadanie wykonane to punkty zwycięstwa, zadanie niewykonane odkłada się na spód stosu. Wartości punktów zwycięstwa wynoszą 1-3, zależnie od poziomu trudności zadania. Gra kończy się w chwili, gdy każdy gracz rozegra 4 tury. Zwycięża osoba z największą liczbą punktów zwycięstwa.
Trudny make, łatwy break
Cała zabawa tkwi w budowaniu. Są zadania, które zbudujesz szybko, są takie, że nie dasz rady. Musisz zwracać uwagę na kolory, wzajemne ułożenie klocków, a czas biegnie nieubłaganie. Do tego klocki nie tak łatwo układać na sobie – ześlizgują się, trzeba je przytrzymywać drugą ręką, by ustabilizować kolejnym klockiem. Bywa, że całą konstrukcję będziesz podtrzymywał do chwili położenia ostatniego klocka. A potem słychać łomot rozwalanej konstrukcji w takt głośno brzęczącego sekundnika. W tę grę można nawet zagrać solo, choćby wyznaczając sobie limit czasu i podliczając ilość zbudowanych konstrukcji. To też świetna zabawa.
Ta gra jest ogromnym wyzwaniem manualnym dla dzieci. Lepiej niech grają na początek z prostymi kartami, a nawet niech zaczną od zwykłego konstruowania. Na potyczki rodzinne mają jeszcze czas. Jak poćwiczą, to wspólne rozgrywki pokażą ile w tak prostej grze jest emocji i radochy, szczególnie gdy łapki się zatrzęsą. Poza tym, dzieci uczą się odwzorowywania brył, dokładności w obserwacji i wykonaniu oraz cierpliwości. Niektórzy dorośli też wiele się z tej gry nauczą.
Z przyjemnością znów zagrałam w tę grę i wam polecam, jako fajny rodzinny tytuł.
Grę przekazała firma
Link BGG
Grę możecie kupić w sklepie www.planszomania.pl