Lisek Urwisek
Lisek Urwisek to rewelacyjna kooperacyjna gra detektywistyczna i dedukcyjna dla dzieci. O tym jak dobra to jest gra świadczy 4. pozycja na liście najlepszych gier dla dzieci wg międzynarodowego rankingu BGG, oraz 7 zdobytych nagród i rekomendacji w prestiżowych konkursach na całym świecie. Zachwyca nie tylko świetna mechanika i wciągająca rozgrywka, ale również przepiękne wykonanie.
Kto ukradł ciasto?
Może Eugenia? Nie, myślę, że to był Gerwazy! No coś ty, dziewczyny są większymi łasuchami. To na pewno Balibina! Rabuś ma zegarek, to nie ona. Kto ma zegarek?
Akcja gry toczy się w niewielkiej miejscowości, której mapa została przedstawiona na planszy podzielonej siatką kwadratów. Na mapie znajdują się 2 bardzo istotne dla rozgrywki obszary:
- trasa wędrówki liska w liczbie 36 pól prowadzących do norki,
- pola wskazówek, na których umieszcza się 12 zakrytych żetonów wskazówek.
Żetony wskazówek zawierają 1 element ubioru lub dodatek do niego, oraz mają specjalny otwór umieszczony w różnych miejscach, co ma ogromne znaczenie dla rozgrywki. Elementy znajdujące się na wskazówkach dzieciaki znajdą również na kartach przedstawiających potencjalnych rabusiów. Tych kart jest 16, 6 przedstawia panów, a 10 panie lis. Każda postać ma na sobie 3 elementy ubioru, a te zestawy są niepowtarzalne. Ot, choćby Feliks ma płaszcz, okulary i aktówkę, zaś Jadzia ma kwiatek, monokl i laskę. Karty podejrzanych lisów mają też odpowiedniki w kartach liska urwiska, na których znajdują się: tylko imię podejrzanego i 3 zielone kropki umieszczone w różnych miejscach centralnej części karty. W rozgrywce używa się również plastikowe elementy: 3 kości, prześliczną figurkę lisa, 4 pionki detektywów w kształcie czapek detektywów i pomysłowy dekoder wskazówek. Całość jest bardzo atrakcyjna wizualnie i cieszy nie tylko dzieci, ale też dorosłych.
Gdzie lisy grasują, tam ciasta nie ma
Ktoś ukradł ciasto, ale złapiemy zaraz rabusia! Dzieciaki umieszczają swoje pionki na środku planszy, odsłaniają 2 dowolne karty podejrzanych lisów, a ja wsadzam losową kartę liska urwiska (tę z kropkami) do dekodera wskazówek. Pierwsze dziecko bierze 3 kości i deklaruje co chce zrobić. Ma do wyboru tylko 2 czynności: przesunąć swój pionek lub odkryć nową kartę podejrzanego. Moi testerzy mają już tyle lat, że nie potrzebują ułatwienia i decyzję podejmują przed a nie po pierwszym rzucie kośćmi. Kości zostały rzucone. Ola chce przesunąć pionek, więc odkłada na bok kość, na której wypadła łapka. Rzuca jeszcze 2 razy i w sumie uzyskuje 4 łapki. Przesuwa swój pionek dokładnie o 4 pola w kierunku żetonu wskazówki. Udało się jej od razu dotrzeć do pola ze wskazówką. Radość jest ogromna. Chwyciła żeton, umieściła w dekoderze i wysunęła ruchomą szufladkę. W okienku nie było żadnej zielonej kropki, co oznaczało, że rabuś nie miał szalika. To ważna informacja, odłożyliśmy na bok kartę Celinki, bo ma alibi. Ola zamknęła szufladkę i na polu gry położyła odsłonięty żeton wskazówki. Zaczęła się tura Julki. Chciała odsłonić 2 nowe karty podejrzanych, więc liczyła na pojawienie się symboli oka na wszystkich kościach. Niestety 3 rzuty nie pomogły i trzeba było przesunąć figurkę liska o 3 pola do przodu. Zgrozy jeszcze nie ma, bo daleko ma do norki. Miałam więcej szczęścia w rzutach kośćmi, zdobyłam więc kolejną informację. I tak, tura za turą aktywnie pracowałyśmy nad zdemaskowaniem rabusia. Przy pierwszej rozgrywce niestety nie udało się nam wygrać, bo figurka liska dotarła do norki.
Na szczęście znam świetny sposób na otarcie łez. Potasowałam karty, w panelu umieściłam kartę nowego podejrzanego, wskazówki pomieszałam i umieściłam znów na planszy. Los się do nas uśmiechnął, choć napięcie trwało do samego końca. Znalazłyśmy 3 wskazówki, które pozwoliły zidentyfikować rabusia. Trochę to trwało, bo trzeba było równoważyć wędrówkę do pól wskazówek z odsłanianiem kart podejrzanych i eliminowaniem tych z alibi. Po tej wygranej dziewczyny zaproponowały kolejną rozgrywkę, tym razem na poziomie hard, w którym trzeba było przesuwać figurkę lisa aż o 5 pól. To była jakaś masakra, a wrzasków i zaklinania kości było przy tym bardzo dużo. No i lis nas przechytrzył. Gdy byłyśmy pewne, że wiemy kim jest rabuś, karta wyciągnięta z panelu wskazała całkiem inne imię. Ech ten chytrusek!
Gienia i Gerwazy zapraszają do zabawy
Gra polecana jest już dla dzieciaków od 5 roku życia, co nie znaczy, że jest tylko dla starszaków. To bardzo ładna i ciekawa gra rodzinna, w którą z przyjemnością zagrała pewnej nocy grupka dzieci… 40+. Wrócę jednak do właściwej grupy dzieciaków i opowiem, co je tak urzekło w tej grze. Dzieciaki rozczulają się nad figurką liska i liskami na kartach. Śmieją się też z imion podejrzanych, choć z drugiej strony te dziwaczne imiona (babcie i dziadkowie niech się nie obrażają) wprowadzają niesamowitą atmosferę. Po odkryciu wskazówki dzieciaki wyrywają sobie z rąk dekoder wskazówek, musiałam więc nie raz pilnować zasady, że kto doszedł do wskazówki, ten sprawdza ją w dekoderze. Co nie znaczy, że dzieci nie mogą patrzeć na uzyskaną odpowiedź. Wszystkie głowy uczestników wiszą więc nad wskazówką w dekoderze w oczekiwaniu na informację. Moment wysunięcia szufladki jest niesamowicie emocjonujący, po czym z równą euforią dzieciaki rzucają się na odkryte karty, by usunąć te, które mają alibi. W trakcie gry przybywa odsłoniętych żetonów cech, dla dzieciaków to żaden problem, by zapamiętać, które są cechami rabusia, a które dają alibi. Dorośli mają gorszą pamięć. Oczekiwanie na cechy wyglądu i właściwą kartę, ciągła analiza czy odkryta karta postaci jest czy nie jest przestępcą, angażuje graczy tak mocno, ze nie wiadomo kiedy upływa 20 minut rozgrywki. Czasem jest to krócej – gdy charakterystyczne elementy wyglądu i właściwe karty postaci zostaną szybko odnalezione albo lisek dotrze do norki, choć bywa też dłużej – gdy właściwe żetony cech zostaną odnalezione pod koniec gry. O tak, wiele zależy tu od szczęścia. Jednak po wielu, wielu rozgrywkach dzieciaki zaczynają kojarzyć cechy z imionami i bywa, że bez odsłaniania karty podejrzanego odgadują jego tożsamość. Mnóstwo emocji wzbudza też wędrująca po planszy figurka lisa. Sadza on dość długie susy i sprawia, że po 12 nieudanych rzutach kośćmi dzieciaki przegrywają. Nie dziwcie się częstemu chuchaniu na kości. Niech dzieciom sprzyja szczęście!
Z mojego punktu widzenia, bardzo wartościowym elementem mechaniki jest kooperacja. Dzieciaki współpracują ze sobą, razem walczą o zwycięstwo, rywalizują jedynie z losem. Przegrana jak i wygrana jest wspólna. Nie raz zresztą pisałam, że bardzo sobie cenię kooperacje dla dzieci, bo jest ona nieczęsta w świecie kultu jednostki nastawionej na zwycięstwo. Podczas rozgrywki trzeba zwracać uwagę na uczciwość dzieciaków. Ich wspólny cel to wygrać, potrafią więc troszkę oszukiwać przy rzutach kośćmi. Niech mają dawkowane emocje, a wygrywać też nie zawsze muszą. Lisek Urwisek to gra typu must have: wciągająca, intrygująca, pełna napięcia i piękna. Bez wątpienia wszystkie dzieciaki pokochają tę grę.
Premiera gry odbędzie się 6 marca 2019 r.
Link BGG
Grę przekazało wydawnictwo: