Agenci
Agenci (Heimlich & Co) to dla mnie podróż sentymentalna. Była to 1 z niewielu nowoczesnych gier, którą przywiózł nam ojciec z RFN. Graliśmy w nią sporo. Do dziś mam ją na regale (wersja z 1986 r.) i gdyby nie odświeżona graficznie polska wersja, wydana przez Egmont, to pewnie nadal pokrywałby ją kurz.
Gra została zaprojektowana w 1984 r. przez Wolfganga Kramera, autora m.in. El Grande, Książęta Florencji, Tikal. W 1986 r. dostała najważniejszą nagrodę dla planszówek Spiel des Jahres. W 2002 r. w Japonii otrzymała nominację w kategorii najlepszej gry zagranicznej dla początkujących, oraz w Szwajcarii otrzymała główną nagrodę dla Najlepszej Gry Rodzinnej. Prawie 30 lat temu gra ze swoją mechaniką wzbudzała pozytywne emocje. Zachwycała nas śliczna plansza, wielkie drewniane pionki o ludzkim kształcie, bardzo atrakcyjna mechanika sterowania wszystkimi pionkami jednocześnie, ukryta tożsamość i zastosowanie Kramerleiste, czyli toru punktacji dookoła planszy, którą wymyślił autor gry.
Zastanawiałam się jak ta gra wypadnie po latach? Czy wzbudzi takie same pozytywne emocje? Po otwarciu pudełka okazało się, że polska wersja wzbogacona jest o dodatkowe karty, których nie było w wersji z 1986 r. Zapewne zostały wprowadzone kilka lat później. Nowoczesna szata graficzna planszy i kart broni się znakomicie, jedynie brakuje mi drewnianego sejfu zastąpionego kawałkiem tektury. Instrukcja napisana jest bardzo dobrze, poparta jest przykładami i graczom początkującym, do których jest skierowana, nie sprawia żadnego kłopotu. Jest jednak coś czego mi brakuje. Instrukcja z 1986 r. buduje klimat kilkoma zdaniami, np. mówiąc, że w każdym z budynków znajdują się różne liczby akt, które zdobywają agenci (liczba akt przekłada się na numer budynku). W polskiej wersji po prostu zbiera się punkty. Gra z niewielką ilością klimatu, została z niego prawie że całkowicie odarta. Poza tym jednym mankamentem (no i zbyt dużym pudłem), jestem zadowolona z polskiej wersji.
W mechanice, choć obecnie to już nie nowość, podoba się graczom możliwość jednoczesnego sterowania dowolnymi pionkami w grze (co jest świetne znane z Pędzących żółwi) i powiązane z tym rozdzielanie punktów z kości na wybrane pionki, oraz ukryta tożsamość – przed rozgrywką każdy losuje kolor pionka i trzyma to w tajemnicy do końca gry. Jest też sporo złośliwych zagrań szczególnie w okolicy budynku za -3 i 0 pkt., ale też przy użyciu kart z wariantu Ściśle Tajne. Tury przebiegają szybko, przez co gra jest dynamiczna, a po przekroczeniu 39 punktów zamiast kończyć grę, gracze rodzinni zwykle rozpoczynają następną partyjkę. Zasady gry oferują 3 wersje rozgrywki, z czego 2 przydzieliłam do odpowiedniej grupy wiekowej:
- Wersja dla starszych dzieci
Gracz w swojej turze rzuca kością i rozdziela uzyskany wynik na dowolną liczbę pionków, tak by zmieścić się w wyrzuconej wartości. Gracz przesuwa pionki do budynków oznaczony cyframi 0-10, oraz -3. Każdy budynek przynosi punkty stojącemu na nim pionkowi w chwili, gdy jakiś inny pionek dotrze do budynku z sejfem. Naliczanie punktów zwycięstwa następuje więc w różnych momentach, zależnych od tego, gdzie po punktowaniu gracz przeniesie sejf.
Dzieci radzą sobie z grą Pędzące żółwie, z poruszaniem pionków różnych kolorów, jednak sterowanie odbywa się konkretnie pod zagrywaną kartę. Trochę się obawiałam czy np. 7 letnie dzieci będą w stanie poradzić sobie z rozdzielaniem punktów z kości na dowolnie wybrane pionki. Przy pierwszej rozgrywce wymagały pomocy starszych graczy, przy kolejnej grały już samodzielnie. Grały zachwycone, choć punkty ujemne bardzo im się nie podobały. Starsze dzieci grały z większym zacięciem, walka o punkty i kombinowanie były bardzo widoczne. Trzeba sobie zdawać sprawę, że jest to gra bardzo losowa i nie da się zbytnio planować. Raczej reaguje się na zastaną sytuację na planszy. Dla dzieci jest to wystarczające i przynosi wiele radości.
- Wersja dla rodzin
Wariant, który polecam już dla rodzin, to gra z kartami. W grze wprowadzono 26 kart, które zagrywa się po ruchu danego gracza a przed punktowaniem. Jest 15 rodzajów kart, które przemieszczają pionki o 1-3 budynków do przodu/do tyłu lub w konkretne miejsca. Zagrać kartę/karty może dowolna liczba graczy. Jedni w formie zaczepki przynoszącej komuś korzyści, a komuś straty, zaś inni w odpowiedzi na zagraną kartę. Problem z kartami jest jednak taki, że nie zdobywa się je łatwo: trzeba albo przesunąć pionek do budynku za -3 pkt., albo wyrzucić na kości wartość „1-3” (specjalna wartość zamiast 1) i zrezygnować z ruchu. Coś za coś. Maksymalna liczba kart w ręku to 4, nie da się więc tworzyć niebezpiecznych kombosów. Z mojego doświadczenia ta wersja jest tak atrakcyjna, że już gracze nie chcą wracać do wersji podstawowej.
Ostatni wariant gry związany ze zgadywaniem kto jest właścicielem danego pionka, włącza się samoczynnie w każdej powyższej wersji gry. Zgadywanie lub demaskowanie zawsze wywoływało lawinę śmiechu i zabawnych komentarzy. Te zasady obowiązywały również w wersji z mojego dzieciństwa. Jednak wtedy i dziś powiązanie z notowaniem co, kto robi w trakcie gry, doprowadzało większość z nas do frustracji, bo czas niepotrzebnie nam umykał na długą analizę. Choć z drugiej strony, po 5 punktów za poprawne wytypowanie pary pionek-właściciel to naprawdę bardzo dużo. Przy 2-4 graczach zawsze są w grze 3 pionki nie należące do nikogo, tylko w grze 7 osobowej nie ma neutralnych pionków. Mimo tego, nie zauważyłam jakiejś specjalnej zależności liczba graczy-liczba poprawnie wytypowanych powiązań. Wszystko zależy od sposobu grania, od pomyłek lub oczywistych zagrań, od blefowania, choć w tym ostatnim przypadku samemu sobie zwykle się nie szkodzi (omijanie ruin za -3 pkt., utrzymywanie się na wysoko punktowanych budynkach).
Podsumowanie
Gra liczy sobie prawie 30 lat. Dla nowych graczy, rodzin z dziećmi jest wyśmienitym tytułem. Z odpowiednim nastawieniem nawet zaawansowany gracz zagra kilka partyjek. Zresztą czegóż nie robi się dla dzieci bądź rodziny? Agentów cenię sobie również za przywołanie dobrych wspomnień z dzieciństwa. Była to bardzo sympatyczna podróż i dziś tę grę mogę nadal opisać kilkoma słowami: szybka, łatwa, zabawna.
Grę do recenzji przekazał wydawca: