Pirackie poRachunki
Pirackie poRachunki to gra karciana dla graczy rodzinnych od 8 roku życia, którą w 2014 r. nominowano do niemieckiej nagrody Kinderspielexperten w kategorii wiekowej 8-13 lat. Jest to prosta pod względem mechanicznym gra, przypominająca karcianą Wojnę, ale z twistem. Abstrakcyjna karcianka została przez polskiego wydawcę osadzona w tematyce pirackiej, dzięki czemu z pewnością przyciągnie uwagę wielu młodych graczy.
W grze bierze udział 80 kart piratów, w 4 kolorach, o wartościach 1-20. Wydanie pod względem jakościowym jest bardzo dobre – grube karty, małe pudełko, kilka arkuszy punktacji (kolejne można będzie pobrać ze strony wydawcy). Oprawa graficzna jest bardzo ładna i na uwagę zasługuje fakt, że każda z 20 numerowanych kart ma innego pirata, w dodatku z imieniem/przezwiskiem. Z przyjemnością patrzy się na te zabawne pirackie facjaty. I z przyjemnością czyta się instrukcję, w której nic nie brakuje.
Zasady
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów za zbieranie lew (gromadzenie pirackiej szajki), połączone z odpowiednim typowaniem. Gra podzielona jest na 20 rund, te z kolei na zmienną liczbę tur. W każdej rundzie gracze otrzymują odpowiednią liczbę kart, które tym samym wyznaczają liczbę tur. W 1 rundzie gracze otrzymują po 1 karcie, w 2 rundzie po 2 karty, w 10 rundzie 10 kart, w 11 rundzie 9 kart, itd. Aż do 1 karty. Po rozdaniu kart w każdej rundzie odkrywana jest 1 karta ze stosu stanowiąca atu (czyli Rogera). Po przeglądnięciu kart gracze na głos deklarują liczbę lew jaką mogą zdobyć. Przykładowo, dla 3 rundy można zgłosić wartości 0, 1, 2, 3 (maksymalna wartość jest równa liczbie posiadanych kart w rundzie), zależne od wartości i koloru posiadanych kart. Wartości te są notowane dla każdego gracza i mają ogromne znaczenie na etapie punktacji.
Po rozdaniu kart i deklaracji liczby lew, rozpoczynają się tury. W każdej, gracze kolejno wykładają na stół po 1 karcie. Jeśli pierwszy gracz wyłoży kartę w kolorze atu, wszyscy (pod warunkiem, że taką kartę posiadają) muszą wyłożyć karty w tym samym kolorze. Lewę zdobywa gracz o najwyższej wartości karty koloru atu. W innym przypadku można wyłożyć dowolną kartę. Jeśli nie ma kart atutowych na stole, to lewę zdobywa właściciel karty o najwyższej wartości liczbowej. W każdej kolejnej rundzie zmienia się losowo atu. Ostatnia 20 runda, jest całkowicie losowa. Po prostu gracze otrzymują po 1 karcie, której nie podglądają, a następnie odsłaniają kartę atu ze stosu, w ciemno deklarują wartość 0 lub 1 i odsłaniają posiadaną kartę. Ten Ślepy Abordaż jest nawet zabawny.
Po każdej rundzie podliczane są punkty zgodnie z tabelką:
Deklaracja | Liczba zebranych lew | Punkty |
0 | 0 | 20 |
0 | Dowolna liczba | Po 1 za każdą lewę i 1 Czarna Plama* |
Dowolna liczba | Ta sama liczba liczba | 10 i po 1 za każdą lewę |
Dowolna liczba | 0 | 0 i 1 Czarna Plama* |
Dowolna liczba | Mniejsza lub większa liczba | Po 1 za każdą lewę i 1 Czarna Plama* |
*Każda Czarna Plama oznacza 5 punktów karnych.
W arkusz punktacji można po każdej rundzie od razu wpisywać sumę punktów lub notować wyniki z rund, a podliczyć na końcu.
poRachunki
Pirackie poRachunki to prosta gra karciana, dla której grupą docelową są przede wszystkim początkujący gracze: starsze dzieci, młodzież i dorośli. To gra, która świetnie sprawdza się na wakacjach, w podróży, pod namiotem i w każdym miejscu, gdzie jest kilkoro chętnych osób do pogrania w coś lekkiego i niezobowiązującego. Jest w tej grze sporo losowości, ale są też duże emocje przy szacowaniu swoich szans na zdobycie lew. Choć mechanika gry sięga do klasycznej Wojny, to jednak ma swój urok. Dzięki zmiennej liczbie kart w rundach, typowaniu wyników i punktom karnym oznaczanym przez Czarne Plamy. Rachunki są w tej grze dość spore, w końcu trzeba zliczyć punkty z 20 rund, i początkowo punktacja wydaje się graczom nie do ogarnięcia. Na pocieszenie powiem, że po 1 rozgrywce moja 8,5 letnia córka potrafiła już notować wyniki, więc i wy szybko się nauczycie. Systematyczne podliczanie punktów też jest pomocne.
Gra ma ciekawy mechanizm zmieniania liczby kart/tur, przez co stopniowo przechodzi się od konieczności do wyboru. Im więcej kart w ręku, tym mniejszy wpływ losu na rundę i większe kombinowanie przy zagrywaniu kart i zdobywaniu lew. Szacowanie szans na zebranie lew jest obciążone losowością, ale podejmowane ryzyko jest bardzo emocjonujące. Podobają się szczególnie te rundy, w których wykorzystuje się sporo kart. Gracze muszą sporo się nagłówkować, by zmieścić się w deklarowanej liczbie zbieranych lew. Wiele razy można usłyszeć smutne: „ale ja nie chcę tej szajki (lewy)” i wiele razy można zobaczyć radość, gdy graczowi udało się wykiwać przeciwników. Można odnaleźć sporo przyjemności w tej losowości i próbach jej poskromienia dobrym szacowaniem.
Grę do recenzji przekazał:
Link BGG
Grę możecie kupić w sklepie www.planszomania.pl