Ślimaki to mięczaki

„Ej, ślimaku, gdzie twe nogi,
nie stój tak pośrodku drogi,
– Nie chce mi się spacerować,
wolę sobie leniuchować.”

Nasza Księgarnia ma dla graczy rodzinnych kolejną sympatyczną grę na jesienne wieczory. O ślimakach wędrujących przez las. Wielu z was skojarzy ten tytuł z serią gier wydanych przez inne wydawnictwo, jednak tym razem za mechanikę odpowiada Eugeni Castaño, a nie dr Knizia. Gra została doceniona przez Toma Vasela i znalazła się w jego TOP 10 gier dziecięcych, a w tym roku zdobyła m.in. tytuł Najlepszej Gry Dziecięcej w Hiszpanii.

Ślimacza kraina

Wizualnie gra prezentuje się wyśmienicie. Jest kolorowo, estetycznie, zabawnie. Gra tętni życiem. W pudełku znajdziecie planszę składaną na 3 części, z 19 polami biegnącymi przez las – to tor, po którym ścigać będą się ślimaki. Pola różnią się między sobą grafiką i kolorami (jest 6 kolorów), ale tylko te ostatnie mają znaczenie dla mechaniki. W wyścigu uczestniczy 6 drewnianymi ślimaków, odpowiadających kolorom pól na planszy. Figurki są duże, solidne, o atrakcyjnym wyglądzie i dobrze wykonane. Znajdziecie tu też tekturowe znaczniki graczy, wskazujące jakim ślimakiem opiekuje się gracz, co jest ujawniane dopiero na koniec gry. Ślimakami steruje się przy pomocy 4 kości z kolorowymi ściankami, a punkty zwycięstwa oznacza się żetonami. Wydawca wpadł na świetny pomysł, by żetony te przedstawić w postaci śmieci jakie można spotkać w lasach, tu reprezentowanych przez puszkę, kapsel i guzik.

Nie taki mięczak, jak go malują

Ślimaki to mięczaki, ale jednak nie mięczaki. Odważnie stają do wyścigu. Wszystkie, bez względu na rasę czy pochodzenie. Na linii startu umieszcza się 6 pionków ślimaków. Gracze losują po 1 znaczniku ślimaka (lub po 2, jeśli grają 2-3 osoby), który jest niejawny dla pozostałych graczy – ten właśnie ślimak przyniesie graczowi punkty zwycięstwa na koniec gry. Jednak w rozgrywce gracze sterują wszystkimi ślimakami.

W swojej turze gracz:

  • rzuca 4 kośćmi,
  • przesuwa ślimaki zgodnie z wynikami rzutów.

Gracz wybiera pierwszą kość, która wskazuje kolor ślimaka lub pola na planszy. Następnie przesuwa albo ślimaka we wskazanym przez kość kolorze, albo dowolnego ślimaka znajdującego się na polu w kolorze wybranej kostki. Tak samo postępuje się z pozostałymi kostkami, co oznacza, że w swojej turze gracz wykonuje 4 akcje ruchu o 1 pole do przodu. Można więc przesunąć różne ślimaki, a można też kilka razy tego samego. Jeśli choć 1 ślimak znajdzie się  poza linią mety na koniec tury dowolnego gracza, wtedy następuje koniec rundy i przyznanie punktów zwycięstwa. Gracze otrzymują tyle znaczników śmieci, ile wynosi wartość pola z ich ślimakiem (tym na zakrytym znaczniku). Im dalej od mety, tym większa wartość pola. W ten sam sposób rozgrywana jest jeszcze 1 runda. Grę wygrywa osoba z największą liczbą zdobytych znaczników śmieci.

Szybkie jak wiatr

Wydawałoby się, że jeśli to gra wyścigowa, to zwycięża najszybszy ślimak. Mam jednak dla was niespodziankę (o ile nie złapaliście już tego z powyższego akapitu). Najwięcej punktów zwycięstwa zdobywa najwolniejszy ślimak. Cała idea nowej gry zawarta jest właśnie we fragmencie wierszyka dla dzieci, autorstwa Michała Jankowiaka, który zaczyna tę recenzję. Trzeba tak grać, by pchać do przodu cudze ślimaki, a swoje pozostawić daleko w tyle. O ile inni gracze pozwolą naszemu ślimakowi leniuchować. Ta gra jest genialna w swojej prostocie. Taki niewielki wybór między kolorem ślimaka a kolorem pola, okazuje się ogromnym wyborem. Uwielbiam w tej grze właśnie takie kombinacje, co przesunąć i w jakiej kolejności, by mój ślimak pozostał w tyle. Na ruchy przeciwników nie mam wpływu, ale w swojej turze mogę co nieco naprawić, a na pewno pogorszyć sytuację współgraczy.

Jak to bywa w grach z kośćmi, wyniki rzutów są losowe. Gracz jednak nie poddaje się im ślepo. Na początku swojej tury, po rzucie, ma do dyspozycji 4 kolory. To czas na planowanie. Nie mówię, że zawsze te wyniki można dopasować do swoich potrzeb, czasem losowość bodzie, ale z decyzji odczuwa się satysfakcję. Szczególnie wtedy, gdy z niekorzystnych wyników zrobi się sekwencję ruchów pokazujących losowości środkowy palec. Ta losowość nie przeszkadza, a dobrze przyprawia rozgrywkę w niepowtarzalność, lekkość, ale też emocje.

Gra jest bardzo wciągająca i bardzo emocjonująca. A co najciekawsze, nie tylko dzieci przy niej się dobrze bawią. Moi dorośli znajomi (o ile jesteśmy dorośli, bo podobno planszówki to zabawki dla dzieci) już po pierwszej rozgrywce tak bardzo się nakręcili na tę grę, że na 2 rundach się nie kończy (wyniki zapisujemy na kartce, jeśli zabraknie żetonów). Pewnie wielu z was pamięta grę dla dzieci Pędzące żółwie i jak bardzo była lubiana przez dorosłych. Ślimaki z Naszej Księgarni są właśnie takim typem gry. Każdy będzie chciał w nią grać, bez względu na wiek. Tym bardziej, że rozgrywka jest nie tylko świetna, ale i szybka, tak około 5 cm/min* 1 pole/min. Ma też charakter edukacyjny. Nauka jest tu mocno zawoalowana i porusza tematykę zanieczyszczenia środowiska. Nie bez powodu ślimaki mają za zadanie wlec się przez las. Im wolniejsze, tym lepiej oczyszczą go ze śmieci, tu przedstawionych na żetonach punktów. Dzieci, angażując się emocjonalnie w grę, lepiej zapamiętają, że o czystość planety trzeba dbać. Ślimaki przecież nie będą po nas sprzątać. Drobny element edukacyjny to kolejny plus tej pozycji.

Ślimaczy wyścig podbił moje serce, z serca więc polecam dzieciom, rodzinom a nawet geekom na rozluźnienie i poprawę humoru.

* średnia prędkość winniczka

Link BGG

Grę kupicie w sklepie www.planszomania.pl

0 Udostępnień