Potwory w Nowym Jorku

Jakiś czas temu grałam ze znajomymi w Potwory w Tokio. Bardzo im się spodobała ta gra i postanowili kupić ją chrześniakowi. W sklepie pojawił się problem – które Potwory? Zadzwonili do mnie. Nie potrafiłam od razu odpowiedzieć na to pytanie. Skończyło się na wizycie u mnie i rozegraniu po 1 partyjce w oba tytuły dostępne na rynku. Zrzuciłam w ten sposób część odpowiedzialności za wybór na moich gości.

Rozgrywka rozgrywką, ale kilka pytań musiałam zadać. Ile lat ma chrześniak? 11. Czy grał już w planszówki? Nie. Czy będzie grać z rodziną? Tak. Czy chcecie wzbogacić grę? Obojętne.  Czy chcecie już kupić? Tak. Jakie macie wrażenia po rozgrywce? Niby to samo, ale Nowy Jork trudniejszy. Wiedziałam już jaką grę powinnam im polecić. Znajomi dokonali tego samego wyboru i wybrali łatwiejszą grę czyli Potwory w Tokio. Dla siebie kupili wersję trudniejszą. I wilk syty, i owca cała :).

Co to za gry?

Potwory w Tokio zostały wydane po raz pierwszy w 2011 r. (polskie wydanie 2013 r.) i aktualnie zajmują 153 pozycję (na ponad 85 tys. zarejestrowanych gier) w rankingu BGG. Gra zdobyła 17 nagród i nominacji, w tym tytuł Gry Roku 2014 w Polsce, przez świeżość mechaniki i atrakcyjność rozgrywek. Jest to gra rodzinna, w której gracze wcielają się w potwory atakujące Tokio. W grze wykorzystuje się kości i karty, a zwyciężyć można na 2 sposoby: zdobywając określoną liczbę punktów zwycięstwa lub jako jedyny pozostając przy życiu.

Potwory w Nowym Jorku to gra wydana w 2014 r. (w Polsce 2 lata później), zajmuje 271 pozycję rankingu BGG i zyskała kilka nominacji w konkursach planszówkowych. To samodzielna gra, ale bazująca na tej samej mechanice i rozbudowująca znane pomysły. Potwory tak samo się okładają, ale w tej walce i niszczeniu miasta jest więcej klimatu.

Zasady obowiązujące w Nowym Jorku w pigułce

W swojej turze gracz rzuca 6 kośćmi, korzystając z maksymalnie 3 przerzutów bez konieczności odkładania kości. Rozpatruje wyniki rzutów i ewentualnie przemieszcza swojego potwora na planszy miasta oraz kupuje karty. Celem gracza jest zdobywanie punktów, utrzymanie się przy życiu i sukcesywna eliminacja przeciwników.

Kości zawierają 6 różnych symboli:

  • energia (piorun) – za każdy symbol gracz otrzymuje 1 znacznik energii będący systemem płatniczym;
  • atak (łapa) – gracz zadaje obrażenia potworom, w zależności od dzielnicy w jakiej się znajduje albo atakuje wszystkie inne, albo tylko potwora na Manhattanie;
  • leczenie (serce) – gracz podnosi poziom zdrowia;
  • niszczenie (uszkodzony wieżowiec) – gracz niszczy wybrane budynki lub jednostki wojskowe w swojej dzielnicy;
  • sława (gwiazda) – za 3 takie wyniki zdobywa się przechodnią kartę Sławy dającą punkty zwycięstwa;
  • auć! (czaszka) – zależnie od liczby kości z tym symbolem, jednostki wojskowe atakują potwora gracza, potwory w dzielnicy lub wszystkie potwory.

Karty kupuje się za znaczniki energii z banku kart. Bank zawiera tylko 3 karty, stąd wybór często jest niewielki. Płacąc energią można takie karty wymienić. Karty dzielą się na 2 rodzaje:

  • o działaniu natychmiastowym – dotyczą 1 lub wszystkich graczy np. dają bonusy w postaci punktów zwycięstwa, leczą, ale też stwarzają wiele utrudnień np. dając obrażenia, wnosząc opłaty za przemieszczanie się itp.
  • o działaniu permanentnym – pozostając przez całą grę w zasobach gracza dają mu sporo korzyści, np. pozwalają manipulować wynikami rzutów, dodają wirtualne symbole, obniżają koszty, dają dodatkowe znaczniki energii, leczą, ale tez psocą u innych graczy.

Przemieszczanie się po planszy to też sposób na zdobywanie bonusów (PZ, energia, zdrowie): za wejście na Manhattan i przemieszczanie się po tej dzielnicy, za niszczenie budynków i jednostek wojskowych. Każda pozycja ma swoje plusy i minusy.

Gra toczy się do chwili gdy jakiś gracz zdobędzie 20 punktów zwycięstwa lub jako jedyny pozostanie w grze.

Co dla kogo?

Potwory w Tokio polecam przede wszystkim graczom niedoświadczonym, rodzinnym, niedzielnym, starszym dzieciom. Mają mniej zasad, są bardziej przejrzyste i żaden z graczy, których znam, nie czuł się nimi przytłoczony. Dla urozmaicenia można z czasem dokupić świetny dodatek Doładowanie, dzięki któremu potwory zyskują różne umiejętności.

Potwory w Nowym Jorku są już bardziej wymagające. Troszkę więcej zasad i opcji, nowe symbole na kościach, zmiany w mechanice poruszania potworów, mapa miasta, niszczenie budynków i jednostek wojskowych, ataki jednostek. Ktoś kto zna mechanikę Tokio z łatwością wejdzie w świat Nowego Jorku, dla niedoświadczonego gracza za dużo tego wszystkiego.

Dla kogoś kto już ograł pierwszą wersję gry, nawet z dodatkiem, Nowy Jork stoi otworem. Zachętą są również 64 nowe karty i nowe potwory, a także zapowiedź dodatku rozwijającego potwory. Nie trzeba mieć obu pudeł na regale i zamiennie je wyciągać. Nie trzeba? Jak już wsiąkniecie w planszówki to wierzcie mi, oba pudła będziecie mieć.

Co lubię w Nowym Jorku?

Przede wszystkim to, że czuć w tej grze klimat ataku potworów na miasto, a ono nie pozostaje takie całkiem bezbronne. Lubię za ciekawsze karty, więcej symboli na kościach i większe możliwości. Cieszą mnie wszelkie ograniczenia, skąpe zasoby, ciułanie kostek energii na karty i mniejsze bezpieczeństwo (czasem nawet konieczność ewakuacji z dzielnicy). I to co najważniejsze, gra daje bardzo dużo frajdy, choć jest naprawdę mocno losowa i momentami bardzo zaskakująca.

0 Udostępnień